wstaję rano
język - kaktus
oczy - czerwone piłki
sny - pocwiartowni pod łóżkiem
nocni goście
którzy nie chcieli rozmawiać
nie chcieli się przyglądać
nie chcieli się kochać
nie próbowali nawet być mili
przyszli żeby pić
i wspominać
przez całą noc chlali
i palili trawę
która znalazła się w szafce
nie śmiali się, tylko gapili w sufit
jakby tam był jakiś egzotyczny świat
który im odebrano
potem zaczęli mówić bardzo głośno
jakieś dźwięki nieartykułowane
i znajome imiona
niektórzy nawet wyciągali fotografie
i ciskali innym w twarz
a potem zaczli się popychać, policzkować
szarpać, kopać, gryżź
i zrobiła się jatka
krew spływała ze ścian
nie wytrzymałem
wstałem z łóżka
poszedłem po siekierę
której przecież nigdy nie miałem
i rozporawiłem się ze wszystkimi
należycie
potem usiadłem, zmęczony
dopiłem wino, porzucone drinki
wypaliłem skręta
nastawiłem TV
zgasiłem TV
popatrzałem w sufit
i głośno
głośno się zaśmiałem
aż w końcu usłyszałaś.