Zdjęcie z premiery płyty Bisz Oer Kay - W stronę zmiany. Biszu nawet w kiblu nie ma spokoju XD
Dzisiaj znów będzie o filmach, lecz ździebko inaczej. Ostatnio miałem byłem na maratonie filmów Koterskiego z okazji premiery filmu "Baby są jakieś inne". Seans składał się z 3 filmów:
- Dzień Świra - Właściwie nikomu nie trzeba przedstawiać tego filmu, gdyż stał się już kultowy. Adaś Miałczyński i jego fobie rozpierdalają wszystkich na łopatki. Choć mogłoby się wydawać że to komiedia, nic bardziej mylnego. Genialny dramat pokazujący absurd naszej rzeczywistości. Śmiejemy się, bo te sytuacje są tak abstrakcyjne że aż niemożliwe, ale tak naprawdę spotykamy się z tym wszystkim w codziennym życiu. Każdy zna choćby jeden cytat z tej produkcji, nie mówiąc już o legendarnej scenie "To be"! Film robiący siekę z mózgu skuteczniej niż nie jeden utwór Disco Polo.
- Wszyscy Jesteśmy Chrystusami - Niesamowity materiał dzięki któremy na jakiś czas odechciewa mi się alkoholu. Kolejny raz, Adas Miałczyński jako główny bohater i kolejny raz jego problemy, tym razem nieco inne. Film jest tak głęboki i jednoczesnie tak prosty w swym przekazie, że zakrawa o prawdziwe arcydzieło! Wielu znanych aktorów, świetna gra dwóch z trzech moich ulubionych aktorów(Kondrat i Andrzej Chyra), niesamowite ujęcia i pomysł który jest po prostu genialny(Tak, właśnie mój kutas stoi wesolutko podniecając się genialnością tego filmu). Jeśli ktoś nie widział tej produkcji to nie wie co to kino polskie.
- Baby są jakieś inne - Nowiutki film Koterskiego z którym wiązałem wiele obaw. Bałem się chociażby że w trailerach zawarte są najlepsze sceny, a reszta materiału będzie po prostu średnia. Produkcja okazała się niesamowicie genialna w swej prostocie. Akcja właściwie całego filmu(z jednym, bodajże 5-10 minutowym wyjątkiem), dzieje się w samochodzie. Ot, dwóch facetów jedzie autem i narzeka na kobiety. Po obejrzeniu nasunęło mi się skojarzenie z filmem "Phone Booth" którego akcja działa się właściwie tylko i wyłącznie w budce telefonicznej(Polecam - Świetny film!). Ale wracając do Koterskiego, dialogi rozpierdalają na każdym kroku. Sytuacje są tak maksymalnie z życia wzięte że aż to przeraża. Faceci idąc do kina będą się świetnie bawić, śmiać ale też jednocześnie zauważą "Kurcze... Tak jak z moją dziewczyną/kobietą/żoną!". Kobiety natomiast mają kilka opcji odbioru tego filmu. Albo będą się śmiać z tego wszystkiego, albo wyciągną naukę z tego filmu, bądź też(I tutaj trafiam na moją "ulubioną" grupę przedstawicielek gatunku żeńskiego - Feministki) znadą ten materiał i Koterskiego za skrajny szowinizm. W każdym razie, polecam ten film każdemu, bo to kolejna profukcja Koterskiego którą długo wszyscy zapamiętają.
Teraz nastał czas na ocenę samego maratonu. Zasmucił mnie fakt iż na seans przybył tłumnie intelektualny plebs który nadal uważa "Dzień Świra" za komiedie. Wiem, rozumiem, sam jestem tępym niedorozwojem na poziomie przedszkolaka, ale do kurwy nędzy, jak można się śmiać na "Wszyscy Jesteśmy Chrystusami"? WTF?! Ok, scena gdy Henryk Gołębiewski sika na Andrzeja Chyre jest nawet zabawna, ale reszta? No kurwa! Dwóch dresów napierdalających przez cały pierwszy film o jakiś gównach i wstawiających swoje "mądre" komentarze! To jest kurwa nienormalne! Kolejny raz zawiodłem się na ludziach. Nie rozumiem tych ludzi i pewnie nigdy nie zrozumiem, zapewne jestem zbyt ograniczony. Ale jeśli ktoś z was może mi to wyjaśnić, to błagam, niech to zrobi.
Ok, podjarałem się pisząc chwalebny tekst na temat 3 genialnych filmów Koterskiego, wyżyłem się na publice, materiał uważan za oficialnie skończony ;)
"Chuj Ci w dupie chodzi!"
MindFuck!
Młody studencki, dostający mentalne bęcki Shavo
PS Końcówka tekstu(podpis) nie jest ze sobą powiązany... Jest to zbiór luźnych myśli które uroiły się w głowie autora... End...