Jakiś staroć, nieważne. Nie poszłam sobie do szkoły, bo źle się czułam. Ale w sumie już jest lepiej i na egzamin do bierzmowania pójdę. Tymbardziej, że umiem wszystkie modlitwy. Nie chce mi się potem wracać wieczorem pociągiem, ale słuchawki w uszy i da się przeżyć. O szesnastej będę się zbierała do Rudej. Na razie sobie siedzę w dresie. Muszę Kosowskiej prezent kupić jutro rano, bo ja taka ogarnięta jestem, że aż wcale. xD Do Damiana nie idę, nie mam ochoty. Przykro :c