W barach i w kawiarniach, namiętność
Na ulicach i w alejkach, namiętność
Wiele pozorów, namiętność
Każdy szuka namiętności
Człowiek jest stworzony do spania. Fakt, któremu nikt nie zaprzeczy. Sen jest niezbędny do egzystowania. Ponoć na sen winno się poświęcać 1/3 życia. To jest 8 godzin każdego dnia, 56 godzin każdego tygodnia i około 120 dni każdego roku. Niemal 4 miesiące! Gdy tylko za oknem zapada ciemność, a wieczorne wiadomości minęły już parę godzin wcześniej, zaczynam przysypiać. Wystarczy sekunda, dłuższe oka mrugnięcie, śpię. Wszystko to jednak szlag trafia, kiedy przychodzi mi się wyspać w moim łóżku. Mogę spać na Twojej podłodze, na krześle, na stojaka. Nawet spać mogę w autobusie pełnym ludzi, którzy nie słyszeli nigdy o mydle. Ale kiedy przychodzi mi położyć głowę na własnej poduszce, teoria znika. I nie potrafię dalej spać. Każdego dnia, dzień za dniem, sypiam po dwie, czasem trzy, w najlepszym wypadku po cztery, pięć godzin. Niekiedy, gdy nadchodzi godzina szósta rano, uświadamiam sobie, że dalsze próby mijają się z celem. Dlaczego? Ponieważ, jak większość ludzi mam dar myślenia. Kiedy tylko położę się we własnym łóżku, z zamiarem oddania się temu tradycyjnemu rytuałowi, jakim jest sen, mój umysł mówi "NIE!". I zaczyna wariować.
Mogę 'rozkminiać o wszystkim. W tamtym tygodniu wymyśliłem kolejną puentę do swojej książki. Wcześniej założyłem parę firm, budując razem z nimi szczegółowe biznesplany. Któregos razu opatentowałem nawet nowy system zasilania silnika benzynowego. Wszystko to jednak jak krew w piach. Bo wprawdzie kiedy wskazówki zegara wskażą godzinę czwartą to jestem na wyżynach własnej kreatywności, ale już godzinę, dwie później, razem z dźwiękiem budzika, wszystkie idee odchodzą, i żadna nawet nie pozostawi śladu w mej pamięci.
Z tego powodu właśnie nadal nie jestem wielkiej sławy biznessmanem, nadal nie skończyłem książki, a profesor z "Silników" nieustająco narzeka, że brak we mnie kreatywności.
I wybaczcie, że ten wpis jest lekko zaniżonych lotów. Wczoraj w nocy wymyśliłem wpis idealny, lecz nie pamiętam o czym był.