Cały czas myślałam że nie mam nikogo...
Że nikt mnie nie rozumie..
Że nikt nie jest w stanie mnie zrozumieć..
Tego jak się czuję ...
Tego co myślę...
Tego co On mi podpowiada...
Tego co robię...
Nawet jak tego nie pamiętam...
A okazało sie że mam wokół siebie
...Przyjaciół.
Którzy nie pozwalają mi się poddać...
Jestem czasem na nich tak wściekła...
Że mam ochotę to wykrzyczeć.
Aby mi dali święty spokój..
Ale oni tego nie robią
I może dobrze...
Bo dzięki nim zaczynam coś ze sobą robić..
Jest bardzo trudno...
Cholernie trudno ale wiem że muszę...
Że nie mam innego wyjścia...
KURDE ALE I TAK MAM OCHOTĘ UCIEC I PIERDOLNĄĆ TYM WSZYSTKIM....!!!!
To się podobno nazywa BEZSILNOŚĆ!