Kiedy zawodzi każda inna forma uzewnętrznienia się zostaje już tylko wyżalić się w eter z nadzieją, że nie przeczyta tego nikt lub ilość osób zgoła niewielka. Chociaż sama nie wiem, czy napisanie kilku wersów może być jakąś formą katharsis, ale mam nadzieję, że tak, w końcu każdy sposób może stać się tym idealnym. Nie wiem też czy przesiedzenie tu tych kilkudziesięciu minut nie będzie swoistą stratą czasu, marnotrastwem energii, którą możnaby spożytkować np. na WoS, ale to okaże się dopiero później, gdy to przeczytam i powiem sobie: Idiotko!
Są trzy zjawiska, które stabilizują moje życie, wprowadzają ład i porządek, dodają otuchy i sił, popychają dalej.
1. CZUŁOŚĆ- uzależniająca zdzira potrzebująca akceptacji, uśmiechu, miłego słowa, dzieleniem się każdą sprawą tą ważną i tą mniej, zainteresowanie. Taka mała drobinka, w sumie nic nie kosztująca a tak wiele dająca. Bywa tak, że płynie ciągle, nieprzerwany strumień z róznorakich źródeł dostarcza coraz to nowych doznań, uspokaja i powoli każe prosić o więcej. I kiedy jest tak, że oczekiwania wzrastają i apetyt na więcej staje się nie do zniesienia, źródła wysychają a dostawy zostają wstrzymane. Czekam cierpliwie mrucząc pod nosem: Wy Ty Fy?, zaczynam się upominać, wysyłać zażalenia: że przecież płacę za dostawy, sama tą czułość dając innym. Jestem wściekła kiedy po raz kolejny odpowiedź nie przychodzi, słyszę tylko wewnętrzny głos krzycący z głębi jestestwa: CZUŁOŚCI! Nie daję sobie rady i zaczynam żebrać: ale pomocy znikąd. Czułościowa delirka + pomieszanie z poplątaniem- nienawidzę tego stanu.
2. DZIAŁANIE-męczący, ale jakże satysfakcjonujący stos zadań na dziś, na jutro, na za tydzień i na za rok. Mówią, że może to człowieka zgubić, ja jednak jestem za tezą, że miłość zgubić nie może, ta prawdziwa przynajmniej. "Za dużo bierzesz sobie na głowę" słyszę prawie codziennie, z tym, że nikt nie domyśla się nawet, że bez tego ogromu Madzia, nie była by Madzią a uśmiech nie byłby tym samym madziowym znakiem firmowym. Zmęczona jestem tym nawałem-fakt. Trzy tygodnie bez wytchnienia to dużo, ale ze spełnionym punktem pierwszym byłoby pewnie łatwiej.
3. LUDZIE- element wiążący i łączący dwa powyższe punkty. Bez nich nie byłoby ani jednego ani drugiego. Czasem są fantastyczni, innym razem zawodzą. To pierwsze uwielbiam, drugie przyjmuję, lecz nie akceptuję. Czasem zbyt wiele od nich wymagam, albo to oni zbyt mało sie starają. Są bezlitośni i złośliwi, ale też kochani i cudowni. Są bliżsi i dalsi, bardziej w madziowe życie włączeni bądź mniej. Każdy z nich jednak coś wnosi i coś po sobie zostawia.
Zła jestem. Zła i wkurzona. Nie mam czasu, nie mam czułości, ludzie dookoła jakby coś kombinowali, coś ewidentnie nie gra i to nie od dziś. Przczulona jestem? No może.