photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 16 LIPCA 2010

Don't get emotional

Już dawno nie było czasu ni ochoty na napisanie czegoś treściwego i oczyszczającego zarazem.

Co u Madzi?
Dobrze jest. Odcięłam się od tego całego szkolnego półświatka, ograniczając się do kontaktów jedynie matematycznych doliczając do rachunku ludzi z którymi z własnej nieprzymuszonej woli chcę rozmawiać i przebywać. Zawsze tak było, że w wakacje robiłam totalny out od wymuszonych kontaktów towarzyskich, uśmiechów jedynie z poczucia obowiązku i jakichś tam ogólnie przyjętych norm, od plastiku i sztuczności, od tipsów, różu, od patologii, a kiedy wreszcie czuję, że mi się to udaje... patologia się o mnie upomina. I tak wkoło. Żyć, nie umierać po prostu.
Patologia to dziwne zjawisko. Takie wręcz powiedziałabym metafizyczne i w sumie niejednoznaczne. Bo w wór z napisem: patologiczne odrzutki społeczeństwa według Madzi wrzuciłabym i tępe różowe lale, i pijanego 15 latka leżącego o 4 nad ranem w rowie, i wredną egoistkę, i biedną niunie przejmującą się każdym złośliwym tekstem. Czyli jednym słowem, ludzi nie reprezentujących sobą zbyt wiele, nie mających poczucia własnej wartości przekładającej się rzecz jasna na stan faktyczny, dodatkowo zawracający tym głowy wszystkich dookoła. I zawsze tacy ludzie mnie otaczali, co jednoznacznie miało wpływ na moje poczucie patologii, specyficzne to jest  być może, ale na pewno chamskie i bezczelne. Bo okazuję się, że do tego worka włożyłabym wszystkich ludzi, którzy nie są tacy jak ja,  albo którzy nie są dla mnie choć w jakimś calu ideałem, czy wzorem do naśladowania. Czyli należy twierdzić, że dla każdego różnego x zbiór wartości byłby inny, często całkowicie odmienny, np. znalazłabym się w zbiorze patologii różowej lali, czy tej laski z zaburzonym systemem emocjonalno-hormonalnym. Piękne to jest, a patologia od zawsze była moim ulubionym słowem, no może poza kwasem tetrahydropteroiloglutaminowym.


Prawda nas wyzwoli (cytując kogoś mądrego), chociaż bardzo boli.

Są dwie możliwości. Jedna dla człowieka w miarę normalnego i trochę rozumiejącego schematy napędzające tę martwą budowę, którą gmin światem zowie, znów cytując wieszcza. Taka osoba, doskonale zdaje sobie sprawę ze swoich słabości, błędów, doskonale wie, że to co robi nie zawsze zgadza się z jej światopoglądem, ze światopoglądem reszty społeczeństwa, wie, że się myli i że niestety nie jest pępuszkiem świata. Wie to dobrze, ale boi się tego ujawnić reszcie świata, a co najgorsze boi się by ktoś nie odkrył tego we własnym zakresie. Boli, bo boleć musi. Ale kiedy taki człowiek dostając po dupie zastanowi się nad ziarnkiem tej właściwej prawdy w tej czyjejś prawdzie a nóż widelec dojdzie do jakiejś ciekawej konkluzji, pociągając za tym zmiany.

Drugi typ człowieka to typ "I'm too cool to know you!", czyli jestem ideałem, jestem boski! Wow, ach, och i fala na moją cześć. Siłą rzeczy taki człowiek zauważa jedynie pozytywy swojego działania, potrafi wydobyć z niego jedynie zajebistość, nie dopuszczając do siebie gorzkiej prawdy. Nie mając świadomości taka osoba także nie boi się prawdy. Ale kiedy już zjawia się na horyzoncie osoba, mająca na tyle odwagi by powiedzieć w twarz co o kimś takim sądzi, delikwent reaguję histerią/wybuchem niepohamowanego gniewu. Ale i histeria i gniew nie kończy się niczym szczególnym ot powrotem do swojego złudnego przeświadczenia, a na celu miała jedynie poczucie winy u tego 'odważnego', że też miał tyle bezczelności. Z tejże racji nie zachodzi żadna reakcja, a to ze względu na oporność i toporność substratów zarazem.


Powstaje więc pytanie: czy warto mówić prawdę? Moim zdaniem, jeśli faktycznie na drugiej osobie nam zależy to nawet jest to konieczne. Bo kto uświadomi to lepiej, niż jedna z najbliższych osób? zwłaszcza, że znajdzie sposób na dotarcie do takiej osoby i zawsze będzie w pogotowiu by pomóc. Wobec innych radziłabym się zastanowić i w sumie może jedynie delikatną aluzją dać do zrozumienia niż podawać kawę na ławę od razu, no chyba, że ma się mocne nerwy i dość dobry argument by odpowiedzieć na pytanie: Kim ty jesteś, by mi to mówić? i co Cię to obchodzi?




Ależ się filozoficznie zrobiło! No tak, Madzi się nudzi. Kombinuję niecne krakowskie plany, marzy o FDMach i o utęsknionej sesji z A. więc dziwić się nie można, jeśli dołożyć do tego jeszcze sporo pośrednich przyczyn z jedną na czele. Wakacji ubywa, a ja mam poczucie (chyba pierwsze od 17 lat), że ich nie marnuję, staram się przynajmniej i wiem, że nudne to one nie będą na pewno, a już na pewno, nie z mojej własnej woli.

Pogodo! Łaskawsza bądź o jakieś 10 stopni. Tak będzie lżej i cudowniej!

Matematyko! Bądź mi przyjaciółką na dobre i złe!

FDMy! Szybciej, szybciej!

KrK! Tak, tak, tak!

Reszto świata: I'm too cool for you!

Komentarze

mrevil Ooo.... Twoje spuszczające się bransoletki ^^^
10 stopni w dół? Jestem za!
notka taka jak mówiłaś, filozoficzna ;D
Ale Ty przeciez pisząc to nie miałas nikogo konkretnego na myśli, n'nie? xD
17/07/2010 15:23:05