photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 8 MAJA 2010

Adrijan!

Karmię się przejawami wszelakiej czułości.


Począwszy od matek tulących do piersi swoje dzieci, przez staruszków trzymających się za ręce i patrzących sobie w oczy, aż po czułość przejawianą bezpośrednio w stosunku do mnie. Ta smakuje mi najbardziej. Egoistyczne to jest i bezczelne, ale czy ktoś powiedział, że taka nie jestem?
Czasem do szczęścia wystarczą mi dwa słowa, miła rozmowa, chęć spędzenia ze mną czasu, niby tak niewiele, a tak dużo. Pochłaniam czułość, zżeram ją garściami, nie myśląc o przyszłości, a kiedy okazuję się, że zjadłam wszystko nowej dostawy nie widać. I zaczyna się czułościowa delirka. Proces powtarza się w nieskończoność, a ja nie próbuję z tym skończyć. Taki nałóg. Nałóg bez konsekwencji zdrowotnych, no chyba, że idzie o zdrowie psychiczne, ale w tej kwestii niewiele mi już zagraża. Zostaniesz moim dealerem?


Pieprzony pesymistyczny nastrój połączony z euforyczną radością to coś, co doprowadza mnie do skraju wytrzymałości nerwowej. Wydaje mi się, że działam na zasadzie wiosennej pogody. Bywają dni, że nie pozostaje mi nic innego tylko zamknąć drzwi, włączyć jakiś psychodeliczny kawałek i wyć, bywa też tak, że słońce grzeje z taką siłą, że nie nadążam z uśmiechaniem się. Dziwna jestem. Żyję trochę obok siebie. Niby wiem, że robię źle i nie powinnam, ale i tak pcham palce między drzwi, choć doskonale wiem, czym to grozi. Nie słucham w ogóle mojego rozsądku, który chyba przestaje być zdrowy. Jestem nieposłuszna i krnąbrna. I to nie bunt przeciw ideom, ustrojowi, rodzinie czy obowiązkom, to bunt wobec mnie samej, mojego wewnętrznego popieprzenia i żądanie normalności. Normalności, której nie ma. Ale mój bunt niczego nie da, pozostanie mi tylko kompromis z samą sobą. Ale póki co, cii! Niech przynajmniej pozory mojego buntowania się pozostaną, niech będzie, że potrafię.

Muszę odkurzyć mój rower. Włożyć moje lansiarskie słuchawki za 3,50 w uszy, włączyć coś nastrojowo-uśmiechniętego i pojechać pozwiedzać Zbrzewskie knieje. Jest tak mega zielono. Z każdym dniem bardziej i chyba muszę się do tego zielonego świata na nowo przystosować. Pozbyć się tego zalegającego brudu i wstawić w wazon coś świeżego, najpewniej zielonego, ustawić się na wschód, założyć moje zielone okulary i powiedzieć sobie: zajebistość to Twoje drugie imię. Gra we mnie coś nowego, tylko muszę dowiedzieć się jeszcze co to takiego. Pójdę do szkoły i mi powiedzą, jestem pewna.

 



A i dziwnie się czuję, bo znowu jest weekend. Nie za dobrze mi?



Raczej nigdy nie będziemy, tym czym raczej chcielibyśmy być.

Komentarze

neverforgetmexd Ładne ^^ :D
wbijaj do mnie ;)
08/05/2010 16:01:46
mrevil Ciekawa notka
Niektóre jej elementy bardzo do mnie przemawiają.

Co do weekendu, skończy się szybciej, niż się zaczął ;/
ech.

;*
08/05/2010 15:18:49