Lukier, sierpień '14
Kochany olbrzymek i ja, bardziej pokraczna jeździecko niż ustawa przewiduje ;)
Wczoraj wyprawa do Kingi do Krakowa,
noc z Avatarem, poranna sesja z Zosią Wilczek,
po południu trening na Lady i lądowanie razem z koniem na piachu po przeszkodzie :)
Ale ogarnęłyśmy się i jeździłyśmy dalej!
Powrót do domu z 4 przesiadkami, czyli moja podróż życia.
Ostatni bus do mnie jadący zatrzymałam kiedy już ruszył,
ze łzami w oczach, zestresowana, wściekła i cała w błocie musiałam wyglądać tak żałośnie,
że aż się kierowca zlitował :) Ale było faajnie!
'Czasami życie jest tak przewidywalne, że można by się z tego śmiać, gdyby to tak nie bolało.'
Jutro dziesięć warstw ubrań i do konia! Nie ma zmiłuj :)
Jak dobrze pójdzie to mam całkiem fajne plany.
'Wszystko jest w porządku, dopóki się coś robi, dopóki nie zaczyna się myśleć.'