Wciąż nie rozumiem, jak to być może,
Że Ty miłościwy, wszechobecny Boże
Doświadczasz mnie w życiu co raz i na nowo
Tracę wiarę, idę z opuszczoną głową.
Jaki w tym Twój cel? Jakie masz zamiary?
Dlaczego to robisz ? odbierasz sens wiary..
Nie zrozumiem tego, wszak rozumieć nie chcę
Tylko błagam przestań, nie rań mnie już więcej
Dlaczego go wziąłeś do raju swojego
Zabrałes kompana i ducha bratniego
On wciąż usmiechnięty nie pokazał bólu
Nie zrozumiem czynów, wszechmocny mój królu
Dlaczego do kurwy pytam krzyczę blagam
i bluźnię na Ciebie z myślami się zmagam
i spać nie potrafię i myśleć nie mogę
stracilem już wiarę, straciłem swą drogę
...
Ja nie mam już siły, straciłem nadzieję
w posadach przykazań żałośnie sie chwieję
I legnę jak dąb powalony wiartem
opadną zasłony i skończę z teatrem
Lecz w mojej pamięci na wieki wyryte
Twe słowa ostatnie glęboko ukryte
"Cześć Dawid, dziękuję , później sie spotkamy"
To prawda, połącza nas niebiańskie bramy.