Wiele razy słyszałam przeczenia na pytanie " Czy wierzysz w przyjaźń Damsko-męską" . zawsze zastanawiałam się dlaczego... W moim przypadku ilość kolegów stanowi wiekszy procent niż ilość koleżanek. W procęcie męskim znajdują się Trzej mający u mnie status Przyjaciela. I nic nie mogło mi tego zespsuć. Żadna jebana miłość , ani nic.
Wciąż mi wszyscy powtarzali , że w końcu jeden z Nich stanie się obiektem mych westchnień. Mówiłam , iż jest to niemożliwe.
Niestety - stało się.
Zakochałam się w Moim najlepszym przyjacielu. Zawsze był dla mnie wszystkim . Jedyna osoba,z którą nie miałam od samego poczatku problemów z nieśmiałością. Jedyna osoba , która znała mnie jak nikt. Jedyna osobą na którą zawsze .. ale to zawsze mogłam liczyć. A czemu mówię w czasie przeszłym? ehh . poprostu - miłość. To ona zespóła to co było między nim a mną. Od czasu gdy się w nim zakochałam wszystko jest w zupełnie innych barwach. Chodź na początku było OK , nawet wydawało mi się , że jest na to wszystko jakaś szansa. Póki co kłócimy się non stop czego wcześniej praktycznie w ogóle nie było. No cóż. Można się było domyślić , że tak się skończy. Chociaż będę wakczyć by to nie było koniec...