Miało nie być fotek z żarciem, ale robione w domu sushi (przy produkcji którego została rozwalona moja jedyna mata) zasługuje na bycie wyjątkiem.
Mam co chciałam. Studiuję, łażę na koncerty, żrę sushi i piję z ludźmi w swoim wieku. Czytam książki, z których często niewiele rozumiem, wracam do domu po imprezach poobijana, ale niebywale szczęśliwa. Zwracam uwagę na przedstawicieli płci przeciwnej, których widuję na codzień, a nie tylko na jakimś ekranie. Nawet się wysypiam i po raz pierwszy od pięciu lat mam ubezpieczenie zdrowotne.
Czy tak wygląda posiadanie życia? xD