photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 22 PAŹDZIERNIKA 2014

kotwica

klik

 

 

 

 

 

Zbudziłam się 25 minut przed budzikiem. Czułam się nawet wsypana, mogłabym już wstać i zaoszczędzić czas, wykorzystać go np. na zrobienie śniadania. Ale przyzwyczaiłam się, że każda minuta snu jest cenna i te 25min snu do budzika będzie za mało, więc postanowiłam nie pójść na pierwszy wykład. Przestawiłam budzik na 10tą, zadowolona, że mam dodatkowe 2 godziny snu.

Śniło mi się, że siedzę na auli wykładowej ze starymi koleżankami z gimnazjum. Tylko tym razem patrzyły na mnie z podziwem jak bardzo się zmieniłam przez te 10 lat. Nabrałam pewności siebie, spoważniałam, mam swoje własne zdanie. Jednak nie zmieniła się moja alienacja i spędzanie przerw z książką.

 

Obudziłam się o 9. Ogarnęło mnie uczucie, że przecież mogłam pójść na te zajęcia, może właśnie omija mnie coś ciekawego, może właśnie mogłabym siedzieć i śmiać się z nowymi koleżankami. A tak leżę tu i mam nieobecność. Przeszło mi przez myśl, żeby napisać do Łukasza - jedynej osoby w grupie, którą znam - by wpisał mnie na listę. Ale moja duma wzięła górę i postanowiłam nikogo się nie prosić. Leżałam tak jeszcze trochę, aż rozbolały mnie plecy od niewygodnego tapczanu.

Wstałam, wzięłam prysznic, ubrałam się, wyprostowałam włosy, poprawiłam wczorajszy niezmyty makijaż i usiadłam przez kompem z kubkiem kawy. Przejrzałam fejsa, starczyło mi nawet czasu by zrobić sobie kanapki na 5-godzinny wykład. Zapakowałam je w plastikowy pojemnik jak na filmach, spakowałam kredki i poszłam na polibudę.

 

Najgorszy moment przychodzenia pod salę to ten, kiedy nie jesteś pewien, kto jest w twojej grupie i nie wiesz, czy się witać. Nie zakładałam okularów, bo nie lubię kiedy zaparowywują mi gdy wchodzę do pomieszczenia, toteż nie byłam pewna, czy dziewczyny siedzące na schodach są ode mnie, czy też nie. Wyglądały znajomo, więc zaryzykowałam i powiedziałam Cześć. Po ich zdziwionych minach wnioskuję, że się pomyliłam lub były zaskoczone, że umiem mówić. Drugi najgorszy moment to ten, kiedy do rozpoczęcia wykładu pozostało trochę czasu i nie wiesz co ze sobą zrobić. Wszyscy siedzą w grupkach i rozmawiają. Nie wiem co ze sobą zrobić, wiec wyciągam książkę i obrócona dupą do świata zaczynam czytać przy oknie. Wypożyczenie jej było najlepszą decyzją miesiąca.

 

Tydzień temu w kolejce do dziekanatu poznałam dziewczynę, która strasznie dużo gadała. Nie wiem czemu opowiedziała mi historię swojego życia. Byłyśmy nawet na fajce, ale zapomniałam jej imienia. Idąc łącznikiem zaproponowała, byśmy wymieniły się numerami telefonu i zgadały kiedyś na piwo, ale spieszyłam się do domu by nic nie robić, więc odpowiedziałam, że będzie jeszcze okazja, w końcu mamy razem wykłady. Ale ani dziś, ani wcześniej jej na Sali nie widziałam, więc znowu usiadłam z brzegu obok obcych mi dziewczyn w nadziei na zagajenie rozmowy.

Na początku starałam się nawet notować, ale po godzinie moje oczy się zmęczyły i akomodacja oka całkiem zawiodła. Pomimo okularów nie widziałam już liter na slajdach i zrezygnowałam z notowania. Jedna studentka przede mną wyjęła krzyżówki. Pięć innych poprosiło ją o choćby stronę, by miały co robić. W pewnym momencie dziewczyna obok poprosiła, bym przesunęła się o jedno miejsce, bo jej koleżanka usiadła na krześle z gumą. Spoko, jestem tylko zapchajdziurą, robię sztuczny tłum, jest mi obojętne gdzie siedzę. Uciekłam rządek niżej, gdzie nie było nikogo.

Zaczęłam rysować komiks, tu przynajmniej mam czas. Najpierw szkic, potem na czysto. Kilka osób się obejrzało na dźwięk gumowania. Gotowy lineart pozostawiłam do skończenia na kompie, a następnego rysunku nie chciało mi się zaczynać, więc zagłębiłam się w czytaniu.

 

Nie wiem ile tak siedziałam. Byłam kompletnie gdzie indziej. Oderwałam się od czytania będąc na 144 stronie Norwegian Wood.

-... W swoim dążeniu do kształtowania świadomości ideologie wykazują się różnym stopniem funkcjonalnej elastyczności - zaciągał słoweński wykładowca.

Rozejrzałam się po Sali. Została nas już tylko garstka. Kto by siedział w piątek po południu na wykładzie? Już prawie nikt nie notował. Niektórzy fotografowali swoimi smart fonami slajdy, inny wysyłali smsy, siedzieli na fejsie, zapełniali kratki zeszytów.

Po 15tej wykładowca puścił listę. Warto było siedzieć do końca pomyśleli wszyscy.

 

Po wyjściu z budynku poczułam jesienny chłód. Skończyła się złota jesień, teraz świat jest w barwach brązowo-szarych, nie ma słońca, nie ma białych kolumbusów. Jest tylko szara kopuła ponad naszymi głowami. A przecież jeszcze niedawno, w pierwszych dniach zajęć na okienku siedziałam na wzgórzu przy uczelni i grzałam się na słoneczku. No tak, to było na początku miesiąca. Minęły 2 tygodnie. A ja nadal z nikim się nie zaprzyjaźniłam. Czy to w ogóle możliwe? Na przerwach wolę być sama niż wtrącać się w rozmowę. Tamtego słonecznego popołudnia oparłam się o metalowa konstrukcję i patrzyłam na miasto. Chciałam zmóżdżyć scenariusz do komiksu, ale miałam pustkę w głowie, więc tylko tak siedziałam i obserwowałam świat.

 

Werona często opowiada mi jak to jeździ rowerem i zwiedza okolice Slough. Siada na pniu drzewa nad jeziorem, rozkłada parasol i wsłuchuje się w dźwięk deszczu. Czasami również mam ochotę pojechać w nieznane wsiąść w pociąg i pojechać do randomowego miasta, poznać randomowych ludzi, których już więcej nie zobaczę, porozmyślać po drodze i iść przed siebie nigdzie się nie spiesząc, nie musząc niczego załatwić. Po prostu iść.

I wtedy sobie przypominam, że trzyma mnie kotwica. Zarzuciłam psychiczną kotwicę, która trzyma mnie w miejscu. I jakoś...nie umiem się oderwać. Chyba boję się dryfowania. Boję się gdzie nurt może mnie ponieść. Boję się nieznanego. Jak ktoś rządny przygód może się tego bać?

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika winterrose.

Informacje o winterrose


Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24Tania odzież zachodnia? ezekh114Złoty Pierścionek. ezekh114Just one shot jestersarmyDamme Carnival 2025! cherrykinn