Mierzyn 2012
Co się działo w ten weekend!
Piątek, sobota- konie do poruszania.
Siwa ręce tak mi powyciągała, że ja dziękuję za tego konia.
Gdyby nie tona na wodzach to chodziła całkiem spoczko ;)
Po godzinnym stepie na Levisie tyłek mi odpadał.
Arek pozabierał mi wszystkie siodła i w niewygodnym Daw-Magu musiałam jeździć ;P
Mały był na lonży, w piątek galopował jak opętany i w sobotę nie miał siły ;D
W niedzielę wyruszyłam do Gajewnik.
I żałuję, że nie ogarnełam się wcześniej to już w sobote może bym tam była ;(
Strasznie długa podróż pociągiem.
Do tego nie za dobrze się czułam i niewyspana byłam ;/
Moje plany zostały pokrzyżowane- bywa...
Michael ukończył MPMK na 8 miejscu- super skakał, ale niestety zdania podzielone.
A w drodze powrotnej telefon, który mnie rozwalił -.-
Dzień pełen wrażeń.
Wróciłam i pojechałam z kuzynką do rodzinki.
Polewali ostro, więcej nie powiem ;P
Fakt jest taki, że kaca mam do teraz.
Nigdy tak nie miałam i nigdy więcej nie chcę tego przerabiać...
Czuję się okropnie ;/