Ło matko, ile mnie tu nie było...
Czytając kilka swoich własnych wpisów wstecz, dochodzę do oczywistego i jakże trywialnego wniosku - wszystkich ludzi opętała HIPOKRYZJA! Mnie też ^^
Gdzieś tam pisałam, że nie przedkładam imprez nad studia.
Nie, w sumie to nie hipokryzja.
Studia = Impreza. :D
Odnosząc się do skeczu "Uniwersytet Trzeciego Wieku", Panie Józefie, można być w dwóch miejscach jednocześnie. Ja ostatnio jestem w trzech.
Wszystko się wywróciło do góry nogami.
Zawiodłam się na osobach, które ceniłam ponad wszystko.
Na uczelnię - minimum wysiłku i pracy.
Treningu brak.
Rajd za obiad.
JUWENALIA.
Najbardziej spontaniczny, pojebany, a zarazem tak prawdziwy związek.
I te oczy.