Bo wczoraj fotografowałam różne części ciała Wilusi.
A w ogóle Wilejka sobie nogę rozwaliła. Bo uciekała z innymi kobyłami... ale na szczęście to nic poważnego.
Najeździłam się wczoraj, nie ma co [kufa mać]
Na temat niektórych osób się nie wypowiem [kufa mać]
Na temat ich złośliwości /bo niewiedzy raczej nie/ też nie [kufa mać]
Bo z mamą byłyśmy na maksa wkurzone [kufa mać, tylko tak cicho żeby mama nie słyszała]
BO JA NIGDY NIE WSIĄDĘ NA ESTONIĘ !!!
Nawet na pół godziny.
Pierwszy raz zmarnowałam przy koniach 2 godziny. To znaczy niby czas spędzony z końmi nie może być stracony [taką politykę prowadzę z babcią, która twierdzi, że jeżdżenie do stajni gdy się nie jeździ nie ma sensu], ale nie mogłam się pomiziać z Wilą, nie mogłam się pomiziać z Norą... do dupy.
Tak czy siak - poniedziałki uważam za szczęśliwe. Dostałam 5 z anglika i 5+[]z historii [najlepiej z całej klasy
]. Szkoda tylko że po poniedziałku następuje wtorek z matmą, kółkiem z matmy i fizyką...
Ale coś za coś, prawda ?
W sobotę Hubertus w Balczewie, jupi jej !
A Kacper... męczy się. Ma kroplówkę. Już po nim, wiem to. Ale tak mi brakuje jego pisku, kiedy wchodziło się rano do kuchni, jego czarnych, wesołych oczek...
17 MARCA 2018
23 SIERPNIA 2017
7 MARCA 2017
11 LISTOPADA 2016
17 WRZEŚNIA 2016
1 SIERPNIA 2016
20 LIPCA 2016
19 CZERWCA 2016
Wszystkie wpisy