Już za 3 tyygodnie upalny, piękny Rodos na nas czeka. Odliczamy dni jak szaleni. Dla mnie to niesamowity wyjazd, nigdy nie byłam w typowo resortowych zagranicznych krajach dla mnie jest to totalnie coś nowego. Podekscytowanie sięga zenitu!!

Obok podekscytowania jest też odrobina irytacji. Od naszego ślubui nie minął nawet rok, a wszyscy dookoła pytają, kiedy powiększenie rodziny. Nic mnie tak nie wkurza jak te nachalne pytania. Nie można wziąć na ręce czyjegoś dziecka, bo zaraz można usłyszeć komentarze, że "bo się zakochasz i zrobisz sobie swoje". NIE. Nic nie daje tłumaczenie ludziom, że NIE CHCEMY MIEĆ DZIECI w najbliższych latach. Od razu patrzą krzywo, jacy to my nie jesteśmy straszni, eogistyczni ludzie i że nikt nam nie da szklanki wody na starość. W tym kraju istnieje pogląd, że kobieta ma być rozpłodnikiem i jak nie ma dziecka w wieku 25 lat to jest z nią coś nie tak. Ja mam zupełnie inne zdanie, ale w porównaniu ze wszystkimi, którzy wciskają mi dziecko w brzuch nie będę nikogo do |"nie posiadania dzieci"  namawiać. 

Kocham dzieci, moich malutkich kuzynów na rękach nosze, na klęczkach bawię się z nimi klockami/lalkami/samochodami, siędzę w piaskownicy, potem mam piasek dosłownie wszędzie, ale to nie oznacza, ze odezwał się mój instyntk macierzyński.

Chcę jeszcze pożyć, bawić się póki mogę. Wszyscy mówią "jak tera zwychowasz, to po 40 będziesz się bawić". Ok, spoko, bawcie się po 40, ja chcę teraz póki jestem młoda, pełna energii i chce mi się żyć. 

I to nie znaczy, że nie mam szacunku do wszystkich Młodych Mam. Szanuje je z całego serca i podziwiam, bo wychowanie dzieci to ciężka praca, dająca i zmęczenie, i niewyopbrażalne szczeście i spełnienie.

Ja po prostu chcę to trochę odłożyć w czasie. 

A teraz lecę się opalać póki pogoda piękna i sączyć bezalkoholowe mohito. Bo mogę, chcę i to mój wybór.