Nie mam siły na zabawę z edytorem, więc pierwszy raz napiszę coś od siebie. Mianowicie: nie wyrabiam. Psychika niedługo mi wysiądzie, stanie przede mną i powie "co ty odpierdalasz?" a wtedy ja kopnę ją tak mocno w dupę, że jej się odechce. Godzinę temu wróciłam do domu. Czeka mnie jeszcze zabawa z fizyką i ostry seks z biologią. Mam zamiar w końcu pokazać, że ja też potrafię. Poza tym poczułam się dzisiaj jak największy śmieć. A nie chciałam się tak poczuć, co jest chyba oczywiste. Siedząc w szatni, przebierając buty i obserwując to co się wokół mnie dzieje. Bo to naprawdę było smutne. Mogłabym szybciej otworzyć oczy na świat, przestać gapić się na własny czubek nosa. Pokazać fakolsa przeznaczeniu i żyć zupełnie inaczej.
Z innej beczki - ta kobieta mnie kiedyś wykończy. Nie ma to jak śpiewanie o Nikolałsie. Razem z jej dżinsową kataną i czarnymi oczami. Pani B., do domu! I pani S. również podziękujemy. Tak, może pani sobie zabrać czekoladki, całkowicie darmowe.
Coś o zdjęciu... Robione w poniedziałek, w sumie całkowicie przez przypadek, ale ja je bardzo lubię. Jest takie zimowe, takie świąteczne. Tylko jeszcze chciałabym zapach świerku i ten dźwięk załamującego się śniegu. Cudownie. Jeszcze niecały miesiąc do Wigilii.
I znów mi się pani B. przypomniała. Mam jej serdecznie dość. Nie wiem dlaczego polazłam do tej szkoły. Trzeba było słuchać starszych...
Beznadzieja mnie otacza, beznadzieja mnie przytłacza, beznadziejne to wszystko, kurwa.
Wdech, wydech, spokojnie.
"Trzeba będzie dumnym krokiem iść bez twarzy...
kolejny dzień"