No to się roztrzaskałam. Jacyś chętni do pomocy w sklejaniu? Nie wiem, czy czymkolwiek mogłabym się odwdzięczyć, ale zawsze jakoś milej we dwoje niż samotnie. Zawsze, zawsze, zawsze.
Przeryczałam cały dzień, nic nie widzę przez te zapuchnięte oczy, spać mi się chce, ale mam wrażenie że duchy mi łażą po pokoju. Nie, skądże, żadne schizy.
Po prostu mi to doskwiera, jak cholera.
Był czas przywyknąć, Marta.
Miałaś swoją szansę, spierdoliłaś. Teraz nie narzekaj, Twoja wina.
No właśnie.