photoblog.pl
Załóż konto
Rain, ja i Aashir ma łyżwach

Rain, ja i Aashir ma łyżwach

Maria- moja najlepsza bff z tyłu mała księżniczka- Yoyo

Maria- moja najlepsza bff z tyłu mała księżniczka- Yoyo

Drzewko życzeń w parku

Drzewko życzeń w parku

Dodane 9 SIERPNIA 2014 , exif
1124
Dodano: 9 SIERPNIA 2014

Ten wpis dedykuję Marlenie, ponieważ wiem, że była zainteresowana ogólnie tematem, poza tym ona wie gdzie mieszkają najpiękniejsi chłopcy J

Tak, będę pisać o tej . . . no nazwijmy to randką

Miałam wcielić swój tajny plan w życie, jednak los mnie uprzedził i zesłał pewnego kawalera, który pozwolił mi spojrzeć z innej perspektywy, z perspektywy własnych doświadczeń.

Więc tak: w piątek, po zakończeniu projektu wszyscy zgodnie stwierdzili, że trzeba gdzieś razem wyjść i to uczcić. Dziewczyny wymyśliły, że można najpierw popłynąć statkiem po Pearl River, w samym centrum Guangzhou, a potem coś zjeść i iść do klubu potańczyć.

Rejs był cudowny! Oczywiście zdjęcia ma Rudi na swoim aparacie, bo ja nie chciałam taszczyć nic do klubu. Może uda mi się je zdobyć w przyszłym tygodniu. W każdym razie, cały czas wyobrażałam sobie, że to Titanic, szkoda, że Leo się nie zjawił XD

Potem poszliśmy do McDonalda żryć :P

Przy okazji spotkałyśmy gościa z Rosji, który użyczył mi i Carli ładowarki do telefonów. Facet wyglądał jak typowy Rosjanin. W dodatku podróżnik przemierzający cały świat!

Maria i Rudi nas opuścili, wrócili każde do siebie, bo jednak ten tydzień to było wyzwanie.

Tak więc ruszyłyśmy, siedem odważnych dziewczyn, po północy, w mieście, w którym o tej porze po ulicach jeszcze chodzą dzieci, sklepy i restauracje są otwarte i ciemność na dworze nikomu nie przeszkadza, bo na ulicy szyldy sklepowe dają tyle światła, że nawet latarni nie ma! Serio!^^

Przed klubem już zaczęły się problemy. Żeby wejść do klubu trzeba zapłacić 50y, Lol. Co dziwniejsze, że po północy się nie płaci, a przed jeszcze trzeba& u nas jest na odwrót, co wydaje się bardziej logiczne J

50 y jest tak za nic, tylko żeby wejść. Można też zapłacić 100y od osoby i wtedy mamy stolik&.zaraz, wróć! Nie płaci się przed klubem, lecz w środku trzeba zamówić coś za przynajmniej 100y&Ja nie wiem jak oni to sprawdzają jeśli chodzi o obcokrajowców, bo Chińczycy są uczciwi i oni i tak za płacą. Z pewnością nie wszyscy, ale większość.

W końcu weszłyśmy do tego klubu, nie wiem którą z opcji wybierając, bo negocjacje po chińsku prowadzono.

Szatnia w klubie jest za darmo, podobno w każdym. Zostawia się tam torebkę ze wszystkimi ważnymi rzeczami w środku! Chinki mówią, że bezpieczniej jest zostawić pieniądze, telefon i dokumenty w szatni niż wejść z tym wszystkim do tłocznego klubu.

Przed wejściem czuję narastającą we mnie ekscytację! Jeszcze nigdy nie byłam w klubie w Azji!^^ Mam ochotę przetańczyć tutaj całą noc, choć jestem ekstremalnie zmęczona. Czuję jak moje ciało samo zaczyna poruszać się z rytm muzyki :D Lindsey, jednak z Chinek mnie rozumie, bo robi dokładnie to samo.

Nareszcie wchodzimy do głównej sali& rozglądam się dookoła rozczarowana& gdzie do cholery jest parkiet? TU NIKT NIE TAŃCZY!!! Wszyscy stoją przy wysokich okrągłych i małych stolikach, jest wielki tłum, muzyka gra głośno, jest wielka jakby scena dla DJa. Za DJem jest ekran, na którym wyświetla się jedynie nazwa klubu& światła dają po oczach nieźle, czuć wszędzie dym papierosów, oczy zaczynają mnie swędzieć.

Przy stolikach ludzie piją alkohol bez słów. Nic dziwnego w sumie, bo jest zdecydowanie za głośno na rozmowę. Jest wielki tłok. My znajdujemy miejsce gdzie można stanąć przy prowizorycznym stoliku, który bardziej przypomina bar.

Po jakimś czasie stania i nic nierobienia decydujemy się zamówić jakieś drinki. Menu jest prezentowane na tabletach! To bardzo przydatne, bo wszystko jest wyraźne, można zmienić język w menu&Drinki zaczynają się od 60 y! :o za 30 y można kupić shota! (1 yuan = 2 PLN) no cóż. . .  Piwo ( 3%alk) ma słodki smak i mało gazu, więc jak dla mnie super opcja, jednak za puszkę 330 ml 30y . . .

W końcu składamy się z Carlą na jednego drinka. W smaku taki sobie, jednak czuć, że dodali tam coś mocnego. Chyba ryżową Sake, ale pewności nie mam&

Stoimy, pijemy, nic się nie dzieje, muzyka gra, zaczynam się nudzić&Pytam Lindsey, po co ludzie przychodzą do klubu, skoro nie potańczyć, nie pogadać przy piwie, to po cóż? Lindsey poleca mi porozglądać się dookoła i popatrzeć na ludzi. Widzę mnóstwo ludzi pięknie wystrojonych, dziewczyny jakby wyszły prosto od fryzjera w stylowych ciuchach i z toną makijażu. Panowie też wyglądają elegancko. Dostrzegam jeszcze jedną rzecz. Wszyscy się na siebie gapią. Nie, nie chodzi mi o jakieś grupki przyjaciół, które przyszły do klubu razem. Chłopak z sąsiedniego stolika wlepia oczy w dziewczynę trzy stoliki dalej. Kiedy tylko ona przypadkiem kieruje wzrok z jego stronę, on odwraca głowę i skupia się na swoim drinku. Jest tu mnóstwo ludzi którzy to robią.

Lindsey potwierdza moje obserwacje i wnioski, które z nich wyciągnęłam. W Chinach ludzie przychodzą do klubu pokazać się (jacy to oni nie są piękni, z kim to oni się nie przyjaźnią, jakie piękne ciuchy mogą sobie zapewnić) no i poszukać partnera może.

Po jakimś czasie coś się zaczyna dziać. Ochroniarze, którzy stoją pośród nas, proszę o przesunięcie się dalej, za stolik. Nagle fragment podłogi przed nami podnosi się i tworzy swego rodzaju scenę. Wchodzi na nią trójka tancerzy: dwie dziewczyny, oczywiście nie Chinki, ubrane jednakowo, o podobnych twarzach, szczupłych brzuchach i grubych udach oraz bardzo wysoki mężczyzna, również niewyglądający na Azjatę, ubrany w luźnie spodnie i duży T-shirt. Grupa zaczyna tańczyć, dziewczyny jakieś sexy Dance, chłopak w hip-hopowym stylu. Występ robi na mnie wrażenie, wszyscy bardzo dobrze tańczą, do tego robią odpowiednie miny, są aktorami na scenie. Chłopak podnosi obie dziewczyny naraz ( one obie sięgają mu trochę wyżej niż do pępka, tzn, jest duża różnica wzrostu).

Po skończonym występie pół sceny zostaje w górze, druga połowa równa się z poziomem ziemi. Nasze damskie grono postanawia dać dobry przykład i potańczyć trochę. Okazuje się, że tutaj są dwa parkiety, jeden w innym końcu sali. Ogólnie to ta wyższa część jest bardzo niewielka, nie jestem pewna czy ma 4 m˛& Ta część na ziemi jest jeszcze mniejsza, lecz ma lepszy kształt. Innego miejsca do tańca nie ma. Wszędzie stoliki, kilka lóż i przejście do toalet.

Zaczynamy tańczyć na dolnym parkiecie. Kilka chłopaków śledzi moje i Carli ruchy,. Nic dziwnego, Chinki tańczą jak dziewczynki z piątej klasy na szkolnej dyskotece. No cóż, każdy ma prawo bawić się jak chce, jednak to wygląda śmiesznie XD Ich ruchy są niezsynchronizowane z muzyką, wgl nie tańczą do taktu. Owszem, znajdą się wśród Chinek także takie, których taniec wygląda jak na Koreańskich teledyskach, ale wciąż stanowią znaczną mniejszość. Te tańce nie są sexy, ani nawet nie wygląda to słodko. Ja nie wiem, czy taki taniec ma jakikolwiek sens, skoro dziewczyny tutaj tańczyć nie lubią.

W którymś momencie zdecydowałyśmy z dziewczynami wskoczyć na wyższy level tzn tańczyć na wyższym parkiecie. Jak powszechnie wiadomo, tańce rak ze mnie marna, jednak Chinki wpadały w zachwyt wielokrotnie obserwując moje ruchy. Nie rozumiem tego.

Nie musiałyśmy długo czekać aż na parkiecie pojawią się inni ludzie. Najpierw była to dziewczyna z Meksyku, która przyłączyła się do naszego kółeczka. Potem zaczęło przybywać męskie liczne grono. Muzyka była serio świetna! Dubstep przeplatany z znanymi kawałkami. Ale naprawdę dobrze się wszystko komponowało! Muzyka zrelaksowała mnie i pozwoliła się rozluźnić na tyle, że tańczyłam bez żadnej kontroli ruchów& Jednak może nie aż tak niezdarnie jak Chinki, gdyż po chwili wokół mnie pojawiło się kółeczko trzymających się za wyciągnięte do góry ręce, Chińczyków. Ich taniec polegał na podskakiwaniu w rytm muzyki i trzymaniu tych wyciągniętych rąk w górze. Do tego jeszcze wydawali z siebie jakieś dziwne dźwięki typu :jeee! Ooo! Lol.

Śmieszne to towarzystwo. Wkrótce złapaliśmy się wszyscy w dużym kole za te trzęsące się w powietrzu ręce. Nasz dziewczęcy team i ich zwierzęcy . . . tzn chłopięcy XD

Nie kumam co im sprawiało taką wielką frajdę, ale uśmiech (głupawy tak btw) nie schodził im z twarzy. Kiedy w końcu się puściliśmy jeden z tych chłopaków zaczął tańczyć naprzeciw mnie coraz bliżej i bliżej. Inni tymczasem zacieszali mordeczki :p

Jeśli ta sytuacja zdarzyłaby się w Polskim klubie z Europejczykiem, z pewnością by mnie objął i tańczylibyśmy razem, jak to w klubie. Tutaj panują inne zwyczaje. Nie wiem czy to nieśmiałość, czy oni po prostu tego nie robią. Chińczyk nie tknął mnie i bardzo się z tego cieszyłam. Widziałam inne pary, które tańczyły blisko siebie, obejmując się. Może to i głupie, a do tego dziecinne, ale u mnie zawsze zwycięża ciekawość. Nawet jeśli ma ona prowadzić do tragedii, wypadku czy wielkiego stalk on me, muszę coś zrobić tylko po to, by wiedzieć jaki będzie tego efekt. To chyba dobra cecha przyszłej dziennikarki, nie? ;)

Do czego zmierzam: chciałam sprawdzić, czy któryś z panów jest w stanie śledzić moje ruchy i tańczyć tak samo jak w Polskich klubach. Jednak ten pan miał wyjątkowo nieatrakcyjną buzię, więc poszukałam innego obiektu, na którym mogę przeprowadzić eksperyment (jak to okropnie brzmi L).

Chłopak z ładną grzywką (bardzo mi się podobają te grzywki sterczące nad czołem u Chińczyków, sama nie wiem czemu) dość wysoki, nie chudy ani nie gruby, z przyjemnym uśmiechem na twarzy zdał się być odpowiedni. Musiałam tylko przyciągnąć jego uwagę, więc zaczęłam zbliżać się do miejsca, w którym on tańczył.    

 

 

 

C.d. następny wpis

 

 

Komentarze

Junior wilamour Przepraszam :( To fbl nie pozwolił mi dodać więcej, buuu!
09/08/2014 22:28:37
preria Wybaczam, doczytałam do końca w następnej notce :D
09/08/2014 22:44:34
preria Czemu urywasz w takim momencie?! xD
09/08/2014 22:25:16
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika wilamour.

Informacje o wilamour


Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24