photoblog.pl
Załóż konto
Nie da się tego uniknąć XD

Nie da się tego uniknąć XD

To mnie nadal przeraża...

To mnie nadal przeraża...

Rudi I Lindsey na konferencji podczas lunchu :) 
btw-to jedzenie było przeohydne!

Rudi I Lindsey na konferencji podczas lunchu :)
btw-to jedzenie było przeohydne!

No właśnie, tylko tylko mogłam zrobić

No właśnie, tylko tylko mogłam zrobić

Kawałek Rudiego, restauracja z daniami z Honk Kongu

Kawałek Rudiego, restauracja z daniami z Honk Kongu

No i jak tu tych ludzi nie kochać?! Final preparation w jednej z Hello Kitty caffe, specjalnie dla mnie

No i jak tu tych ludzi nie kochać?! Final preparation w jednej z Hello Kitty caffe, specjalnie dla mnie

Zielona herbata

Zielona herbata

Dodane 26 LIPCA 2014 , exif
2815
Dodano: 26 LIPCA 2014

Jedzenie po chińsku ;)

Dawno mnie tu nie było&

Już wyjaśniam dlaczego. Od poniedziałku zaczęłam camp 2, czyli swój  projekt. Codziennie wstawanie o 7 i chodzenie spać o 2 nie służy mi za bardzo, ale jestem mega szczęśliwa, że brałam udział w tym campie. Wczoraj się wszystko skończyło. Byliśmy na imprezie w klubie, więc nie spałam dziś prawie wgl.

Teraz siedzę sobie na parapecie, oglądam cudny ogród i słucham pozytywki :3

W końcu trochę czasu dla siebie! Dziś mam dzień lenia, tak więc będę pisać bloga, oglądać anime, pisać z Rudim, męczyć kota, no i jak znajdę trochę siły to wyjdę z pokoju by kupić coś do jedzenia XD

Nie wiem od czego zacząć, serio! Tyle się tu dzieje!

Może świeże info, które zainteresuje szczególnie dziewczyny:

Ważę 46 kg i wcale nie jestem na diecie czy nie uprawiam sportu. Fakt, praca z dziećmi to nie lada wyzwanie, jednak myślę, że powodem mojej cudownej zmiany jest chińskie jedzonko J Nie smakuje mi ono jakoś nadzwyczajnie, są rzeczy które bardzo lubię, a są takie, których nawet oglądać nie chcę np. fire tofu. Chodzi o to, że w Chinach chleba się nie je, makaron rzadko, wszystko jest na ryżu i dość chudym mięsie. Dodatkowo muszę wspomnieć, że posiłki jadamy tu regularnie, a ostatni jest najpóźniej o 19:30, potem już głód. Choć piję dużo Fanty melonowej i Ice tea z wizerunkiem Avril Lavigne, to nie czuję się źle. W Polsce nie wyrobiłabym pijąc tyle kolorowych napoi. A tutaj jest jakiś lepszy klimat^^

Czy wiecie, że Chińczycy myją herbatę?

Kiedy parzą liście herbaty po raz pierwszy, wszystko wylewają i dopiero drugi raz zaparzone te same liście nadają się według nich do spożycia. Zielona herbata jest naprawdę zielona, nie żółta jak nasza. No i nikt tutaj nie używa durnych torebek, saszetek czy piramidek do herbaty, bo to zatrzymuje aromat! Herbata jest serwowana w każdej restauracji (zamiennie z przegotowaną wodą, zależy czy restauracja jest bardziej lub mniej ekskluzywna) przed zamówieniem czegokolwiek, przed podaniem karty dań. Zazwyczaj podaje się ją w niewielkich filiżankach, takich maleńkich, że w ręce się mieszczą. Oczywiście wszystko musi być piękne, picie herbaty jest bardzo ważne i wymaga odpowiedniej atmosfery. Jest celebracją.

Jedzenie celebracją nie jest!

Jedzenie jest bitwą przy użyciu pałeczek. Jeśli nie są to jakie s restauracje z jedzeniem spoza Chin, wszyscy jedzą z jednego talerza. Każdy nabiera sobie pałeczkami  ile jest w stanie wziąć do ust. Opcjonalnie są małe miseczki, na które można sobie położyć jedzenie przed wzięciem kęsa do buzi.  Jedzenie z jednego naczynia nie jest niehigieniczne, obrzydliwe czy w jakiś sposób straszne. Owszem, na początku można przeżyć szok kulturowy, ale potem szybko zdajemy sobie sprawę, że w zasadzie to nic takiego.

Zazwyczaj na takim talerzu wspólnym leżą już jakieś kształty, cząstki czy kawałki jedzenia. Po prostu się chwyta to co się chce zjeść, nikt nie grzebie w jedzeniu, nie przewraca go. Nawet jeśli ktoś by chciał to zrobić, to bez obaw- Chińczycy pałeczek do ust nie wkładają J ja określiłabym ich sposób jedzenia, jako wrzucanie czego do buzi. To tylko ja przed jedzeniem z głodu ssę pałeczki XD

Ceny jedzenia

I tu jest największy kulturowy szok!

Może zacznę od śniadania. Ja za 5 yuanów najem się spokojnie, nawet nie dojem.  Ponieważ moja rodzinka nie gotuje, muszę wstawać trochę wcześniej i iść z Catherine w okolice naszego osiedla na rynek, gdzie są zapyziałe restauracje, w których serwują dobre jedzenie.  Ja jem takie oto potrawy na śniadanie( w kolejności od najlepszej):

 zupa z jakiś grzybów, w której pływa makaron ryżowy, a w nim jest chyba wieprzowina i jakieś sałato podobne warzywo;

dumplings- coś między czeskimi knedliczkami a polskimi pierogami, mają różne nadzienia, zarówno słodkie jak i słone, ja jestem w stanie zjeść maksymalnie 2, normalna osoba tak ze 3-4;

meat balls-jak mówi nazwa są to kulki z mięsa, trochę ostre jak dla mnie, jednak smaczne, tylko nie podoba mi się, że nie ma do tego jakiegoś warzywa, ja jem około sześciu kulek

Fire tofu-NIE POLECAM. Ohydztwo! Smażone na głębokim oleju, glutowa te, bezkształtne, kiedy Catherine mi to zamówiła któregoś ranka, musiałam niestety umierać  z głodu L
 

Na śniadanie, nie licząc picia nie wydałam nigdy więcej niż 5y. Kiedy ja mam dzień wolny i chcę dłużej pospać, a Catherine idzie do pracy, pisze mi karteczkę po chińsku, że chcę zamówić to i to.  Idę do Circle kay ( jakaś zagraniczna sieć sklepów) i podaję karteczkę pani w sklepie, która zawsze się śmieje z tego J

 

O obiedzie i lunchu nie będę się rozpisywać, bo by mi książka z tego cała wyszła. Lunch jest mniejszy i ostatnio jadałam do w Family Markcie, sklepie obok naszego miejsca pracy. Na obiad chodzę najczęściej z ludźmi z naszego campu2 <3  Uwielbiam jak się śmieją, kiedy nie mogę już nic w siebie wcisnąć, poczym sami rzucają się na moje niedojedzone zamówienie :P

 

Najdziwniejsza restauracji. Któregoś razu poszłam z moimi ludkami po zakończeniu dnia w świetlicy z dziećmi, do restauracji w jakimś centrum handlowym. Pamiętam, że umierałam z głodu i chciałam zjeść cokolwiek. Weszliśmy do ciemnego pomieszczenia z chłodnym powietrzem.  Były tam kwadratowe stoły z dziurą na środku. Przez dziurę jednak nie Można było zobaczyć podłogi, ponieważ było to specjalne miejsce na płytę grzewczą.

Przynieśli nam oczywiście najpierw herbatę, a potem wielką miskę, podzieloną na dwie połowy. W jednej znajdował się czerwony płyn z jakimiś ziołami i przyprawami, co do złudzenia przypominało sos do spaghetti, w drugiej zaś biała zupa, czy woda, w którejś ktoś gotował rybę. Pachniało bardzo ładnie, no ale gdzie to jedzenie?

Dziewczyny pokazały mi, że trzeba wziąć sos. Wybrałam spośród ostrych, dziwnych i cuchnących sos o smaku masła orzechowego! Zjadłam cały zanim podali resztę jedzenia :p

Po jakimś czasie obok naszego stołu pojawiła się półka z talerzami. Było tego całe mnóstwo. Kiełbaski, meat balls, warzywa, makarony, grzybki, tofu, ryżowe cuda& Wszystko surowe.

Generalnie jedząc w takiej restauracji klienci sami gotują dla siebie. Nie jest to nic trudnego, naciskami guzik, by płyta grzewcza zaczęła działać, wielka miska ląduję na środku stołu w dziurze, wrzucamy wszystkie składniki razem do dwóch rodzajów sosów/zup w misce. Trudność jest w czekaniu, bo kiedy to jedzenie tak pachnie, a nie jadło się nic przez całe popołudnie& Potem już tylko połowy czas zacząć! Łowimy sobie z której chcemy komory-na ostro czy łagodnie.

 

Cooking class

W czwartek, w naszej  świetlicy ja, Maria i Carla miałyśmy specjalne zadanie-ugotować swoje narodowe potrawy i to w dodatku dla 20 osób!

W środę wszyscy razem udaliśmy się do marketu zakupić odpowiednie składniki do naszych dań. No i klops. W CHINACH TARTEJ BUŁKI NIE ZNAJDZIESZ! I jak ja mam kotlet bez tartej bułki wyczarować? Pieczarek też nie ma, a jeśli to co kupiłam to jednak są pieczarki to w smaku nie przypominają naszych. Najgorzej jest z żółtym serem. 270g za 64 yuany! No chyba nie& W dodatku wszystko pochodzi z importu, Chińczycy sera nie mają! Jabłka też importowane-dwa różne rodzaje z sklepie, w dodatku cena nie najciekawsza. Cytryny z importu, więc cena z kosmosu. Marchewki i ziemniaki- rozmiar gigantyczny, jakieś takie ładne czyste, kolorowe, jednym słowem- GMO. W smaku nie przypominają tych w Polsce. O śmietanie można pomarzyć, oni nawet do kawy jej nie leją (ogólnie to kawy prawie nie piją), jeśli już to jakiś proszek sypią. Można zamiast tego użyć cudownie zmodyfikowanego mleka o smaku jak najmniej do mleka podobnym.  Problemem okazała się też tarka do marchewki. W moim domu na oczy tego nie widzieli, w końcu dostałam jakąś zabawkową dla dzieci, małą i kolorową, z którą męczyłam się mocno.

Przepis Carli, dziewczyny z Włoch,  więc wiadomo, że będzie spaghetti J

Makaron włoski dla chińskich milionerów musieliśmy zastąpić tutejszym, który gotuje się 50 minut, a smak ma jak plastik. Sos do spaghetti robiony na bazie koncentratu pomidorowego kosztował też niemało- 200g koncentratu 20 yuanów, a Carla potrzebowała przynajmniej 600g. O włoskie przyprawy w Chinach nie warto nawet pytać, a ja tak tęsknię za oregano!

Indonesia, najbardziej zbliżona kulturowo do Chin też ma dania, których przygotowanie w Chinach może być problemem. Maria, tak jak ja, potrzebowała żółtego sera. Kupienie czekolady to też nie lada wyczyn, bo wszystko jest z importu, więc drogie. A znajdź tu człowieku gorzką czekoladę do tego!

Gotowanie

Gotowaliśmy w świetlicy na przenośnych płytach grzewczych. Kiedy Maria zaczęła smażyć swoje słodkie chlebowe kulki w głębokim tłuszczu, w całej świetlicy unosił się siwy dym. Ja, choć przyznam, że Indonezyjska potrawa była bardzo smaczna, do dziś mam problemy z żołądkiem przez nią.  Dziewczyny wcześniej, poprzedniej nocy przygotowały częściowo swoje potrawy- Maria ciasto zrobiła, by z klasie już je tylko podsmażyć, a Carla sos, bo ponoć zrobienie prawdziwego sosu, nie z paczki, zajmuje około 2h.  Ja za bardzo nie wiedziałam co wcześniej zrobić, tak więc potem wyszło, że od rana wszyscy obieraliśmy ziemniaki i marchewkę XD

Chciałam zrobić kotleciki z kurczaka z żółtym serem i pieczarkami, na ale nie wyszło. Bez tartej bułki się nie da uformować żadnego kształtu, więc po prostu podsmażyłam (na wodzie!) masę z mąki, kawałków piersi kurczaka, sera i grzybów. Do tego przygotowałam puree z ziemniaków i marchewki i surową marchewkę z jabłkiem i cytryną. Full serwis. Dzieci pokochały moje ziemniaki, których ja osobiście nawet nie chciałam kosztować.  Za to ludzie z mojego campu ubóstwiali mięsko. Przyznam, wyszło nawet w porządku, jednak ja zajadałam się surową marchewką, której mi tu brak.

Ciekawostka: W Europie ludzi jedzą warzywa na surowo lub ugotowane do tego stopnia, że są bardzo miękkie. W Chinach jednak istnieje tylko stan pośredni. Warzywa są gotowane tak na wpół, jeszcze twarde, ale już zmieniły trochę smak.

Ciekawostka 2: Jak zjeść puree pałeczkami? CHIŃCZYK POTRAFI! :D

 

 

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika wilamour.