photoblog.pl
Załóż konto
Siema, brudne lustro!

Siema, brudne lustro!

Salon

Salon

Dekoracja

Dekoracja

Za tą ścianą jest kuchnia

Za tą ścianą jest kuchnia

Mój pokoik!

Mój pokoik!

Ja, Catherine i Sam- pokoje

Ja, Catherine i Sam- pokoje

Półka w moim pokoju

Półka w moim pokoju

Dodane 15 LIPCA 2014 , exif
2063
Dodano: 15 LIPCA 2014

Walka o przetrwanie!

Dzień dobry, Guangzhou! <3

Wstałam o 8:00. Trochę obolała od tego łóżka poczłapałam do łazienki, w której było duszno w porównaniu do klimatyzowanego pokoju. Teraz mogłam zobaczyć ( po włożeniu soczewek oczywiście) co widać z balkonowej łazienki. Było tam drzewo z pięknymi wielkimi różowymi kwiatami i ciemnozielonymi liśćmi. Trochę dalej były palmy, całe mnóstwo. 

Na ścianach w łazience nadal żadnych nieproszonych ośmio- lub sześcionożnych stworzeń.

Eshon ( jej chińskie imię brzmi Mikka) zabrała mnie na śniadanie.  Wychodząc z budynku spostrzegłam dziwne spojrzenia ludzi, szczególnie starszych. Patrzyli na mnie jak na kosmitkę. Przysięgam, że normalnie się ubrałam! XD

Idąc oglądałam piękne twardolistne rośliny. Tyle tu kwiatów na drzewach!

Minęłyśmy podróbkę McDonalda idąc znów niemalże środkiem ulicy, bo chodnik zajęty był przez sklepikarzy i ich małe brudne kramiki. Wszędzie pełno tych dziwnych rowerów z małymi kołami i długą rurą pod siodełkiem. W dodatku normalnie dorośli na nich jeżdżą&

Weszłyśmy do, powiedzmy, restauracji. Oczywiście nie miała drzwi ani przedniej ściany, wyglądała jak garaż tylko, że sufit, pod którym wisiały czarne wentylatory był wysoko. Wnętrze miało brudne ściany. Przez otwarte drzwi na tyle widziałam obskurne podwórko. Eshon zapytała mnie, na co mam ochotę XD No nieźle :p Poleciłam jej wybrać za mnie, bo były tylko chińskie krzaczki i ceny, w większości takie same. Żadnych rysunków potraw na plakatach.

Dostałyśmy talerz czegoś i miskę czegoś XD Coś na talerzu było ryżowym makaronem w płatach, który owijał kawałki jakiegoś mielonego mięsa i zielonego listka do złudzenia przypominającego sałatę lodową. Okazało się, że o co innego, bardzo popularnego i częstego do kupienia na każdym stoisku na rynku. W misce była zupa rybno-ryżowa, dość gęsta, z pseudo-francuskim pieczywem. Ogólnie to wszystko nie było wgl ostre, wręcz bym stwierdziła, że trochę mdłe, ale ja lubię takie jedzenie bez smaku. Jedzenie z jednego talerza i miski z Praie obcą osobą było dla mnie pokonaniem pewnych własnych wewnętrznych barier. Zaczęłam swoją bitwę. Ja kontra chopsticks. Ani tego złapać nie idzie, ani czegoś złapać tym. W dodatku już zapomniałam jak jeść prawą ręką, która przy łapaniu pałeczek się trzęsła mocno. Lewa spisała się nieco lepiej, ale bez rewelacji. Eshon pokazywała mi milion sposobów jak tego użyć, ale nie było mi wciąż łatwo. Do zupy dostałyśmy minichochelki . Ogólnie było to smaczne, ale ile się natrudziłam, żeby chwycić choć jeden kęs!

Po zjedzeniu ( Eshon zastanawiała się czemu tak mało zjadłam, bo ona wciągnęła ž tej zupy i 5/6 tego makaronu, a ja już nie mogłam jeść, za gorąco i za dużo zachodu z pałeczkami) wróciłyśmy do akademika. Przyszedł Daniel i poszliśmy razem na autobus.

Autobus w Chinach NIE MA ROZKŁADU JAZDY. Znaczy się, przystanki wypisane są, ale o godzinach można zapomnieć. Jeździ ponoć średnio co 20 minut. Jest informacja o której przyjeżdża pierwszy i ostatni raz. Czekaliśmy na jedną z linii.

Przyjechał dość krótki, dwukolorowy pojazd. Otworzyły się dwie pary drzwi: na środku i przy kierowcy; innych nie było. Środkowymi wyszli ludzi, a pierwszymi weszliśmy my wraz z innymi. Po wejściu przykłada się kartę przejazdówkę i słychać :biiip. Kierowca czeka na wszystkich. W autobusie jest bardzo mało krzeseł, wszystkie plastikowe.  Oczywiście jest klimatyzacja, zimno potwornie!

Po kilku stacjach zmieniliśmy środek komunikacji miejskiej na metro. Nie było na razie wielkich tłumów, choć i tak jak na godzinę 10 sporo ludzi. Zjechaliśmy po schodach i przeszliśmy przez bramki przykładając do nich każdy swoją kartę.

Na stacji metra jest szkło między metrem a krawędzią platformy, z której ludzie schodzą do metra.  Pojazd zatrzymuje się w taki sposób, że drzwi do niego są w identycznym miejscu jak drzwi szklane. Obie pary drzwi otwierają się  równocześnie!

W metrze jest sporo ludzi, panuje gwar.  Jedziemy kilka stacji, gdy metro zatrzymuje się na naszej i drzwi się otwierają napiera na nas wielka fala ludzi. Eshon szybko łapie mnie za lewą rękę, ciągnie w stronę drzwi. Drugą rękę łapie Daniel i tak sobie idziemy w łańcuszku: Eshon, ja, Daniel i moja walizka ciągnięta przez niego. Gdy wychodzimy z tłumu, zamiast się puścić, tym razem to Daniel zaczyna nas ciągnąć, biegnie w stronę innego metra, które stoi przed nami. Udało się wsiąść. Moi chińscy przyjaciele śmiali się serdecznie z mojej przestraszonej miny XD

Na docelowej stacji czekała na nas Blanka- moja druga buddy (osoba z lokalnego komitetu AIESEC, która opiekuje się ludkiem z zagranicy podczas jego pobytu). Przywitaliśmy się i poszliśmy dalej.

Idąc do mojego home-stay poczułam okropny smród. Nawet na Woodstocku tak błoto nie cuchnie! Zapytałam co to, powiedzieli mi, że wysypisko śmieci jest w okolicy.

 

Poszliśmy dalej, na piękne osiedle. Z basenem, cudownym ogrodem i  pięknymi drogami. Było tak z 10 budynków, po 16 pięter. Tak wygląda moje nowe osiedle. Ale o tym później J

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika wilamour.

Informacje o wilamour


Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24