*kobiety to ku*wy, a faceci to hipokryci.*

Było cudownie, nawet aż za dobrze..
dużo bliskości, długich spacerów, nowych ludzi i alkoholu.
Już od bardzo dawna nie czułam się tak dobrze leżąc i śpiąc w czyiś
objęciach.
Innym się się to wydawało dość jednoznaczne jak i mi (w końcu nazywał mnie Kobietą a nie jakąś pierwszą lepszą thrash lochą, wow, cóż za wyróżnienie)
Jednak okazało się, że "myślimy, że znamy drugiego człowieka po czym okazuje się, że nie"..
Zaufałam komuś pierwszy raz od bardzo bardzo dłuższego czasu i sądziłam, że ten wyjazd i spotkania zmierzają do czegoś, Ale jednak jak widać niektórzy faceci wolą zostać wolnymi ptakami i się zabawiać, a czułe gesty są dla nich "odreagowaniem".
A może ja to źle interpretuje? wyolbrzymiam? może to jakaś próba zazdrości?
kumpelskie pogaduszki?
Eh a niby to kobiety są niezrozumiałe..
A osoba na której mi kiedyś zależało dopiero teraz się obudziła i zaczęła zwracać na mnie większą uwagę.
super.
W dodatku 100dniówka za dwa miesiące a ja dalej waham się pomiędzy dwoma partnerami....
ciężkie życie emocjonalne
(bo już nie wspomnę o tym zawodowym i przyziemnym, bo to dopiero porażka).
I z tym oto depresyjnym akcentem, żegnam, dobranoc.