CZEŚĆ :)
Szczerze mówiąc to dzisiaj jest - jak to mówi moja mamusia - SUUUUUPEŁ ;)
Może troszeczkę wgłębie się w to, jak wiele dla mnie znaczy piłka ręczna. Jak już Ci się skrzywiła mina czy coś w tym rodzaju to wyjdź :)
Dla niektórych może i przesadzam, dla niektórych może sobie tylko "wkręcam" sportowca, ale no tak jak już mówiłam nic mnie to nie obchodzi. Od 7 lat siedzę na hali. Początki były takie, że zwykły nauczyciel wychowania fizycznego utworzył klasę, w której dziewczynki uczyły się podawać piłkę w dwóch rzędach, wyglądałyśmy jak takie dzieciaczki, nic nie wskazywało na to, że zajdę wyżej. Ciągnęło się, byłam amibtna, przykładałam się do treningów, każda minuta na boisku sprawiała mi radość, po prostu cieszyłam się z tego, że trenuję. Trener wspominając ostatnio tamte lata powiedział: Pamiętam wiewiórę, jak dostała piłkę, tarasowała wszystkich jak czołg po czym rzucała bramkę. Miło takie coś usłyszeć. Po "grach i zabawach" zaczęło się poważniejsze trenowanie, trafiła mi się najlepsza trenerka na świecie. Jej pomysłowość, chęć walki, słowa otuchy w każdym meczu, słowa krytyki wypowiadane dosyć często, aby mnie podbudować. Tak.. o takiej trenerce można powiedzieć same dobre słowa. Ale no dobra, wyjdzie, że się podlizuje, heh ;).
Gimnazjum, wszystkie się bały, połączone siły dwóch osobnych drużyn. Co prawda znałyśmy się, ale nie na tyle dobrze. Zaczęłyśmy się zgrywać. Mistrzynie Śląska, wygrywane turnieje, normalnie żyć nie umierać. Wyglądałyśmy jak taka naprawde fajna drużyna. Potem coś zaczęłyśmy się kruszyć, hmm, może nie tyle, że kruszyć, ale zaczęło nas ubywać. Zostało 15. Na treningi przychodziłśmy zmobilizowane, był okres, że miałyśmy jeden skład. Ale to żadne wytłumaczenie, nawet jednym składem wygrywa się mecze.
Kontuzje, te drobne i te poważniejsze. Grając na boisku nie ma czasu na takie myśli typu, że dostałam w rękę i będzie siniak. To jest po prostu sport dla twardych. Na boisku się zdrowie zostawia, płuca wypluwa, ale się zasuwa do samego końca, nie patrząc na wynik.
Oczywiście, żeby też coś osiągnąć trzeba chodzić systematycznie na treningi. Ja tak mam, po prostu dzień bez treningu to dzień stracony. Już w szatni myślę, co dzisiejszy trening mnie nauczy, co trenerka wymyśli..
Podsumowując te jakże krótkie opowiadanie chciałam powiedzieć, że sport, a dokładniej piłka ręczna, ukształtowała mój charakter, pozwoliła poznać wspaniałych ludzi, zwiedzić troszeczkę "świata", pokazała jak po prostu olać ból, jakim trzeba być twardym zawsze i wszędzie,a przede wszystkim, że z taką drużyną to można się nawet cieszyć z porażki.
Trenuj do końca, do upadłego,
Bo życie to walka, by dążyć do czegoś.
To tak na koniec, 3majcie się ;)