człowiek popełnia błędy, powoli idzie na dno, nie zdajesz sobie sprawy, że upaść jest tak łatwo.
poraz kolejny wszystko się pieprzy.
nienawidzę stanu kiedy stoje pomiędzy tym co powinnam zrobić a tym co myślę.
wszystko się komplikuje, nienawidzę samej siebie za swoje chore myśli.
nie panuje ani nad sobą ani nad swoimi emocjami.
przerasta mnie to wszystko.
i ten ułamek sekundy, kiedy spojrzałeś się na mnie tak jak kiedyś.
nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczyło, ani ile bólu mi to sprawiło.
ale mimo wszystko dziękuje, że choć przez sekundę mogłam się poczuć,
tak samo jak wtedy kiedyś mówiłeś "kocham cię", dziękuje.
kończymy semestr z jedną dwóją.
noo i w końcu mamy prawdziwą zimę.