the world's worst hangover xD
ależ była impreza.
chyba przesadziłam z piciem.
ale zasadniczo nic nie szkodzi.
tzn mam nadzieję, że nie zaszkodzi, biorąc pod uwagę, kto znalazł się w posiadaniu mojego numeru telefonu ;]
mimo wszystko było dobrze, i nawet dobrze się skończyło. darmowa pinacolada, odwiezienie do domu, kolejna porcja śpiewów (moi sąsiedzi to wspaniali ludzie, pozdrawiam!), a potem...
a potem to wiadomo... :) przynajmniej tym, którzy powinni wiedzieć.
ruszt żyje i ma się dobrze, chwała za to należy się jednej osobie, która włożyła wiele trudu w ocalenie go i wybawiła mnie z poważnych tarapatów! dziękuję!
czas na zmiany, rewolucje.