i trafiła kosa na kamień...
on jest gorszy ode mnie!!!
że niby ja mam rozkminy?
dobre sobie.
on mnie bije na głowę pod kątem filozofowania, a jego wnioski są po prostu zabójcze.
że niby ja jestem niezdecydowana?
phi. nie znacie jego.
że ja nie wiem czego chcę?
może i zdarza mi się, ale on chyba naprawdę powinien się ze swoim problemem udać do psychoanalityka, dowiedziałby się może czegoś o sobie. na przykład: czego chce.
akcja: tajniak chwilowo znowu nieaktualna. znając jego, na jakieś maks dwa dni.
wykończy mnie.
zakosztowałam własnego lekarstwa i jest bardzo gorzkie, ratunku, niech on się ogarnie!
nie zniosę po raz trzeci tego koszmaru, nie chcę znowu dostawać przez niego gorączki, nie jeść i nie spać. chcę wreszcie wiedzieć na czym stoję, bo że na czymś, to już wiem.
miał rację, kiedy napisał, że jest dziwny. widziałam już różne dziwolągi, ale to jest rekordzista.
niech no spróbuje tylko znowu coś wykminić do niedzieli. wybiorę się do niego po raz kolejny, ale tym razem mnie popamięta.
filozof od siedmiu boleści.
który i tak jest naj naj. i już bym go na nic nie zamieniła. bo on jest dla mnie, tak jak aniołek martyny jest dla niej i jak ten latino tancerz jest dla darii. no tak i już.