photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 29 PAŹDZIERNIKA 2015
Przeraża mnie własna naiwność i wiara w ten świat.
Zepsuty, zwirtualizowany świat, gdzie wartości podaje się w megabajtach, a ludzie są jedynie profilem na fejsbuku.
Tragedia.
Priorytetami są teraz: dostęp do wifi i możliwość naładowania baterii.
Relacja face-to-face przestaje istnieć.
Ludziom ciężko jest wyjść z domu, ba, w ogóle pomyśleć o wyjściu z domu. Wolą gnić z twarzą wciśniętą w monitor i, co jest najgorsze, nie czują potrzeby istnienia w rzeczywistości.
Mało kto potrafi dzisiaj docenić sztukę, wybrać się do muzeum, biblioteki, kawiarni...
Najgorsze jest to, że jestem całkowicie bezradna. Nie naprawię świata sama.
Żyć się odechciewa, gdy patrzę rano na miny ludzi w tramwaju.
"Kurwa, znowu do roboty", "ja pierdole, kartkówka z przyry, tak to bym udawał chorego, został w domu i napierdalał w CSa".
Przerażające jest to, że nasz gatunek w coraz większym stopniu katologuje czas. To już nie jest "jaka piękna pogoda, aż się żyć chce, pójdę do parku pooglądać ptaki", tylko raczej "ech, słońce znowu mi napierdala w monitor".
To nie jest tak, że ja sama przed komputerem nie siedzę, ale jednak nie cierpię z powodu jego braku, gdy np. jadę na wakacje, czy nawet do Radomia. Nie klasyfikuję czasu na podstawie postępów w Skyrim, jakie mogłabym uczynić, gdybym nie wyszła z domu.
Smutne.

Komentarze

perssu Ostatnio Gazda spytał mnie "Co jest z Tobą nie tak, że chodzisz na spacery?" xD
30/10/2015 12:39:42
wielblondy A no właśnie...
31/10/2015 0:23:43
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika wielblondy.