A kuku. Nie było mnie tu trochę a raczej nic nie dodawałam bo byłam u koni ostatnio a nawet odbierałam poród, poznałam lepiej siwego no i stado poganiałam trochę żeby w końcu ruszyly kopyta do pracy a nie leniuchowały. Wczoraj padał śnieg i było 0 stopni a teraz jest mróz. Mam nadzieje że to tylko przejściowe i pogoda wróci do normy... Pająki oraz muchy się pobudziły, bazie zaczeły kwitnąć a tu dupa blada. Jutro zapowiada się ciekawy dzień i kolejny spacer do lasu z moim drugim chłopakiem, pomyślimy też o masażu a przy okazji weźmiemy się za tyły... Tak będę chyba w kasku je podnosić eh, trudno rana jak u barana, zagoi się. Na razie problemy są dwa stworzone przez człowieka niestety i teraz trzeba będzie je naprawiać żeby dzieci mogły się kręcić pod kopytami jak trzeba będzie. Za nie całe 11 dni pojawi się Filip, licze że będę miała wolne przez chociaż pół marca to może z pomocą coś osiągnę z dwoma końmi na raz bo trudno jest brac na spacer dwa konie samemu bez psiego zaufania. Dzisiaj wezmę luszczankę, może pojade z kaśką albo sama do koni, nie wiem ale zdjęcia będą na pewno. Gdzie ten marzec...(?)