Zacny tyłek, mogłabym mieć taki kurde.
Hmm... w ostatnich momentach wydarzyło się dość wiele, namieszało się, chyba pozytywnie, sama nie wiem.
Takie pytanie/sugestia, czy zdarzyło się wam, że kiedyś na jakiejś imprezie zbliżyłyście się do jakiegoś chłopaka i potem coś z tego wyszło? Czy raczej miłość "z melanżu" to nie wypał na starcie?
Następujące zdarzenia niby wróżą pozytywnie ale ja z natury jestem taka, że mam zaniżoną samoocenę, nie wierzę w siebie. Niby nasze myśli przyciągają konkretne zdarzenia, ale ja nie potrafie uwierzyć, że ułoży się po mojej myśli chociaż tak bardzo bym chciała, wszystko to jest powodem właśnie tym moim brakiem wiary w samą siebie.
Jakoś to będzie może. Poza tym jakie macie plany na sylwestra?
Teoretycznie nie można być zazdrosnym o kogoś z kim się nie jest, no właśnie - teoretycznie.