Białe słońce.
Koniec. Przetrwanie.
Czas, nieublagalny czas, płynący czas, czwarty wymiar.
.... .......... .... .
Granice, fikcja
Rozmowy o czymś czego nie ma...
Błeeeee, aż ogarnia Cię permanentne uczucie puszczenia pawia.
A oni wspomagają nadchodzącą, nieublagalną żygowinę.
Wymuszają na Tobie abyś wyrzucił to z siebie.
I w końcu żygasz, pozbywasz się wszystkiego, wszystkich syfów.
Problem.
Może wydostać się coś dobrego.
Przewijasz taśmę, już nie chcesz żygać.
A jeśli żygasz, to mówisz o tym otwarcie, nie wstydzisz się tego, nie boisz się opini publicznej, nie dajesz sobą manipulować, te żygi są Twojego własne - nikt nie miał wpływu na to że puściłeś chefta.
A może jednak?
Przecież cofnąłeś się w przeszłość.
Nieubłagalne jutro - to koniec, Nie chce żygać.
Może o to im chodziło.
Ave