okey. Dzisiejszy dzień był dla mnie mega trudny. Nie z powodu jakiegostam koła czy innego cytoshitu. Z tego powodu, że przyznałam sama przed sobą, że jest ze mną tak jak jest. Malo tego.. przyznałam to przed moją... .zdaje mi się przyjaciółką. Chociaż w czerwcu okazało się że nie można ludz pochopnie nazywac przyjaciółmi. I to było dla mnie bardzo, bardzo trudne. I kedy pojawila sie ta propozycja picia u Lisa wieczorem, to było niemalże jak wybawienie... no szkoda że znów nie wyszło ;/. W tym semestrze Imprezowiczem roku to ja nie będę niestety...
Zaczęłam przeglądac zdjęcia i myslec, myslec myslec.. a potem przez przypadek trafiłam na forum.. i teraz już wiem. Wiem, że czeka mnie długa i żmudna walka ze sobą, po raz drugi. I wiem, że tą pierwszą przegrałam, niestety.
Btw. Ten kto nazwał drugi rok lajtowym na naszej akademi musial miec zajebiste szczęscie do prowadzacych :P bo ja chodze przez pół tygodnia jakos zajebiście niewyspana :P
A na zdjęciu JA :) dawno temu, na chrzcinach Kubusia.
Komentowanie zdjęcia zostało wyłączone
przez użytkownika whyallisblack.