Płoną góry, płoną lasy w przedwieczornej mgle,
stromym zboczem dnia, słońce toczy się.
Płoną góry, płoną lasy, lecz nie dla mnie już,
brak mi listów twych, ciepła twoich słów.
A życie toczy się dalej, byle do Lipca potem spierdalam jak najadalej się da.
Ta praca mnie wykończy, tyle stresu że zacząłem nawet siwieć, i nie mogę spać spokojnie po nocach.
Fuck it...
Lecz zanim, święty Piotrze, wezwiesz mnie na rozmowę
Pozwól, że przed czeskimi poetami schylę głowę
A co z aniołem? gdyby ktoś wiedzieć chciał
Mam ledwie bliznę, bo przy mnie stał
Obława? Czemu ja ?
Czego nie mam - nie mogę ci dać
orlich skrzydeł nad szczeliną ciemną
jeśli wątpisz w namiętność moich warg-
-lepiej skarć mnie - ale zostań ze mną
Co poza mną - nie jest w mocy mej
prędzej z wodą da się zgodzić ogień
Dziś po trzykroć płacę za swój grzech
Lepiej skarć mnie - niżbyś miała odejść
Czego nie mam - już nie będę mieć
jak pustyni nie porośnie puszcza
Jeśli myślisz, że możesz zmienić mnie-
-lepiej skarć mnie - ale nie opuszczaj
http://w907.wrzuta.pl/audio/4RwXqpAb58R/mam_ledwie_blizne
http://www.youtube.com/watch?v=Vr60RCuVUb0