bardzo dziwny dzień, na szczęście już prawie się kończy. bardzo boję się samotności... człowiek, któego kocham nad życie, za któego dałabym sie pokroić, który jest moim poietrzem, ja go tracę. paradoksalnie.
zniosę dla niego każdy ból, każde cierpienie, oby tylko nie odchodził. tego już nie zniosę. nigdy, za żadne skarby, bo On jest największym... to tak boli...
ile dzisiaj wyćwiczyłam, ile zjadłam... nie wiem sama, ważne, że nie zawaliłam. chociaż z tym mi się udało, bo ze wszystkim innym niestety. życie mi jakoś uciekło, ponownie... a tych kilku słowach wszystko co chciałabym Mu powiedzieć... .
wieczór bez jego ciepłych słów, bez jego bluzy, bez emocji, tylko notatki z biologii, która i tak mnie nie obchodzi, tylko modlitwy, żeby został
bilans:
normalna porcja obiadu 48739274983274kcal
no to razem z lessfattytissue zaczynamy wyzwanie!
pierwsza dwudziestka zaliczona!