Dźwięki - Jerry Goldsmith - Basic Instinct Main Theme (1992)
https://www.youtube.com/watch?v=YMjiwEtwggM
Mam tyle sił i jestem tak słaby... W okowach tęsknot za czasami, dziejami, ludźmi zastanawiam się, czy czasy, dzieje, ludzie tęsknią również za mną. Tak? Naprawdę chciałbym. Jeśli tak, to chodźcie, spotkajmy się wpół drogi, zamieńmy kilka słów, może wymyślimy nowe dzieje...? To moja iglasta, zimna dłoń, a w niej leśne, żywiczne serce. Wystarczy, że wyciągniesz swoją.
Kiedyś byłem utracjuszem. Z mokrą głową biegałem zimą na pociąg, uginałem się od ataku smoków, pisałem tutaj zamiast przykładnie spełniać obowiązki codzienności, słuchałem Niny zamiast czytać piętrzące się ksera. To utracjuszostwo miało swoją cenę, ale też nagradzało w pewien sposób - marzeniami, baśnią, a nawet wiedźmińskim uściskiem czy Breath of Life*. Czułem się wyjątkowo. Lżej.
Teraz czuję się stracony. Zaklęty w Dziwnej Chmurze. Nie ma tu groźnych błyskawic rozdzierających sny, nie ma śniegu jak z bajki, nie ma bujania w obłokach, nie ma powietrza i oddechu. Jest sine, gęste mleko. Wilgotne, duszne, spowalniające każdy ruch. Iluzoryczny książęcy namiot z jodeł i świerków, zaciśnięte mocno powieki i pięści, chłód marmuru i szron nie dają schronienia skołatanemu króliczemu sercu. Zamiast być Księciem Skrzącym jestem Dzieckiem we Mgle. Rozglądam się, ale wszystko dookoła jest takie samo. I tylko jedna igła, kłując miarowo w plecy, przypomina, że to się dzieje naprawdę. To wskazówka zegara, który szepcze "tik, tak, tik, tak - jak ukłuję, będzie znak".
------
Słucham dźwięków Jerry'ego i słyszę w nich tyle tajemnic, skradania się, tęsknot, niedopowiedzeń. Co słyszysz Ty?
------
Gałąź jęknęła i ptak zerwał się do lotu. Miał tyle sił, ale był tak słaby. Z góry wszystko wydaje się maluczkie i niegroźne. Za plecami jest świat, ale jakby zapomniany. Przed oczyma, na horyzoncie, rozpościera się nowy ląd. Ziemia Obiecana. Zbyt wysoki lot rozpuści słońcem pióra ikaryjskie, zbyt niski - sypnie w oczy piaskiem. W powietrzu wiatr nucił kołysankę. Na przekór głowie, powieki opadają. Gałąź jęknęła i ptak przycupnął w świerczynie. Pod nią w zimowym półśnie, w zimowej półmgle jestem ja. Ptak śpiewa o Przylądku Dobrej Nadziei, który czeka tuż-tuż, za siedmioma górami, za siedmioma lasami.
- To już niedaleko. Biegnij, chłopcze.
- Tylko w którą stronę? Wszędzie jest mgła jak mleko.
- Mleko zostało rozlane...
Akt II
Bieleją oczy Krainy Wiecznej,
Biegnę więc ku niej po Drodze Mlecznej.
Zazdrość zdejmuje świateł latarnie:
"Pędź po omacku, a skończysz marnie".
m.