Jechałem rowerem i wymyślałem pierwsze zdanie. Pierwsze zdania są najtrudniejsze do napisania, wymyślenia, a jednocześnie - najłatwiejsze do przeczytania. I jeśli ktoś z łatwością przeczyta nieudane pierwsze zdanie, rzuci tymi wątłymi literami o ścianę i nie dotrwa do piękności, mądrości, głębi gołębich serc, która może pojawić się potem.
Ale może nie pojawi się wcale? Tym bardziej pierwsze zdanie powinno być odpowiednie...
Jechałem rowerem i wymyślałem pierwsze zdanie. I poczułem je. Było w jabłkach...
Świat różowiał zachodem słońc i granatowiał deszczowym zachmurzeniem. Jechałem rowerem z całych sił - po gorącość ud, po wychłodniałość polików, po zdyszane serce. Dookoła pachniały jabłka. Bogu ducha winne leżały w przydrożach, napełniając powietrza winnym zapachem dusz, duchów, zaduszeń. Czasami toczyły się swobodnie, ratując się ucieczką przed spodziewanym i niespodziewanym przechodniem. Czasami tłoczyły się ciasno, tworząc mozaikowe kolorowe urozmaicenia wśród traw. Jeszcze chwila, jeszcze pięć i wszystkie zbrązowieją na zawsze.
Brązowieję. Nie jak gorzka czekolada, nie jak połyskliwy kasztan, nie jak puchaty niedźwiadek. Brązowieję jak jabłko.
Ostatnio myślałem i pisałem, że się obudzam, a zasnąłem jak kamień, jak Aurora. Na sto lat! Obudził mnie zapach jabłek proszących o dobrą radę. A z rozgrzanych ud, z wychłodniałych polików i ze zdyszanego, króliczego serca nie zrodziło się dla nich ani jedno słowo pocieszenia. A teraz ja, kolejne brązowiejące jabłko, proszę o słowo, które uratuje mój mały jabłkowy świat. Z Twoich ust, z Twoich rąk, z Twojego niewzruszonego oka.
Skąd pewność, że wzruszone oko jest cenniejsze? Jechałem rowerem w dół, a grawitacja z łatwością rozpędzała mnie nieopamiętanie. I w okamgnieniu w mym oka zmrużeniu znalazła się muszka. Może owocówka mieszkająca w jabłkach i gruszkach. Ani jedna migocząca rzęsa nie ruszyła jej na uratunek. Utopiła się, nieboga, w mojej łzie, nie mogąc oddychać smutną solą.
Gdyby wpadła w sosnowe żywice, byłaby pięknym bursztynem na dekoltach strojnych panien. Trafiła w brązowiejącą łzę i nawet nie możemy uronić nad nią kolejnej, by nie zastawiać pułapki na jej pobratymców.
Właściwie to dźwięki miały być takie!
Jako Skrzący Książę z Bajki powinienem mieć królewskie serce. Odważne, powściągliwe, sprawiedliwe, złote - po stokroć akuratne. A mam tylko serce królicze, które po tysiąckroć drży ze strachów, ze wzruszeń, z tęsknot, z rozmyślań nad dźwiękami, obrazami, jabłkami i pierwszymi zdaniami nawet tak dziwnych opowieści jak ta.
Rozwarto dębowe wrota sali koronacyjnej. Kryształowe żyrandole i witrażowe okna trzęsą się w posadach od kroków, które odmierzam na marmurach posadzek. Światło spływa pulsującym złotem po mych skroniach. Chóry wzbijają tumany pieśni chwalebno-weselnej. Dostojnicy, zazdrośnicy, smoki i złe macochy tylko czekają na jeden fałszywy krok, dźwięk, walc. Ściągam brwi na znak dojrzałej frasobliwości, tłumię niepewność warg, nieruchomieję głową w okowach korony i tylko tych dwoje co rzęsami zakryte patrzą błękitem w dół* na szorstkie dłonie. W jednej ciąży władcze berło, a w drugiej - nieprzejrzane jabłko.
Czy to owoc podniesiony z drogi, czy to dom małej muszki, czy to dar od pani macochy? A może to lustro i widzę własne odbicie.
Złote czy brązowe...
Przekonam się, gdy ugryzę.
Weszła do tajnej, ukrytej komory, gdzie nikt nie wchodził, i tam uczyniła trujące jabłko. Wyglądało ślicznie: żółte z czerwonymi kolorami; ktokolwiek by je widział, chciałby je zjeść; ale kto by ugryzł kawałek, musiał umrzeć.
~Bracia Grimm
* Jeśli nie znasz, to poznaj - "Grande Valse Brillante"
.
Inni zdjęcia: 1407 akcentovaAktualne zdjęcie dawstemoja śliczna patkigdmoja kicia patkigdja patkigdja patkigd:) dorcia2700Dzień kobiet szarooka9325... thevengefulone... thevengefulone