Co mnie pokusilo na stare lata, żeby lansować się w różowych ciuszkach ? No i na skoki w ujeżdżeniówce ... :P
Zdj 1: Lotna z polotem.
Zdj.2: Kłus pośredni.
Zdj. 3: pegaz nad stacjonatą z położonym workiem pyrów na grzbiecie.
Zdj. 4: Praca na ciągiem w kłusie.
Koń odyskał szwung i idziemy dalej.
W poniedziałek pierwszy trening skokowy. Praca zimowa bardzo pochwalona przez trenerkę. Spuchłam z dumy, ale nie pękłam. Koń wreszcie galopuje, czeka na mnie i nie pędzi na oślep wychodząc nad wędzidło. I to wszystko osiągnięte w pracy na pojedynczych drążkach. Zapowiada się fajny sezon, bo takie latanie to czysta przyjemność.
A po szkoleniu z Gerdem w pięknym ośrodku Salio mam nadzieje, że ruszymy ostro na przód z coraz większym zaangażowaniem zadu, przepuszczalnością oraz rozluźnieniem potylicy i grzbietu. Po dzisiejszej jeździe, aż nie mogę się doczekać kolejnej!
Tylko martwi mnie jedno. Środowisko jeździeckie jest dośc specyficzne. Nie stroni od zabaw i alkoholu. Gdzie nie pojedziesz, to pod stołem zawsze czycha ukryty smok lub przyczajony tygrys. Miałam nadzieję ograniczyć się z piciem, co by stracić trochę fałdek na sezon , a Mistrz rzekł pierwszego dnia: "Jeżeli chcesz siedzieć luźno na koniu, wypij pół butelki wina przed jazdą". Ok. Nie przepadam za winem, raczej nie mam problemów z rozluźnieniem. Jednak drugiego dnia dodał:"Jedź tak, żeby widzieć mięsień piwny przed sobą. Ludzie którzy piją piwo, będą dobrze siedzieć." I co poradzić?
Imię: Karolina
Zawód: Jeździec alkoholik.