Znacie takie uczucie, że wszystko w życiu wam się wali?
Teraz niby idą święta, choinka ubrana itd., ale ja wgl nie czuję takiej atmosfery. W szkole spoko, szczerze jebie mnie to. Najgorsze, że osoba którą uważasz za najlepszego przyjaciela, za najważniejszą osobę na świecie, potrafi cię ot tak zostawić i iść do innych. A na koniec, kiedy szczerze pytam się: "co jest?", dowiaduję się, że dramatyzuję. I co mi z tego, że jak jesteśmy sam na sam to słyszę, że kogoś nie cierpi? A pote jest kochanaaaa na całą szkołę i ja się już nie liczę... No i może dramatyzuję, ale przynajmniej jestem szczera, a nie kłamię że jest inaczej niż na prawdę jest. Nie rozumiem słodkich słówek, a potem obgadywania. Mi robisz tak samo?
PRZYAJCIÓŁKO?!