NIE MYŚLĘ POWAŻNIE, owszem ZAWSZE BYŁAM SILNA,
PRZECIEŻ TO CO PRZESZLIŚMY TO ZALEDWIE MILIGRAM życia.... nie warto brzytwy sie chwytać,
CHOĆ tak sie paliłam to szybko ostygłam,
chcielismy rozumiec wszystko, ale to była enigma,
rwałam się trzymać ją w rekach, a niepostrzerzenie znikła,
naukę mam na przyszłość, co przyniesie - to rozwikłam,
nie kończy się dziś życie, wiem - pikawa pikła....
nie wiem co się musi stać żebym znów zamilkła.
wiem od zawsze, to nie powód by umierać,
chociaż czasem biegłam, naprawdę bez wytchnienia,
drogą do potępienia, patrz jak się człowiek zmienia,
bezdno, bezmiar, bezkres, w drodze do przebudzenia,
nie ma,
rozżalonych oczu gdzie myśli się pętlą,
wtedy bywa ciężko, ale to nie piekło,
piekło mnie serce i krtań, i pękło,
po farsie niedoszłych starań - chyba mnie zaklęto,
w mnogości wszystkich spotkań, połowa nie była zbyt lotna,
czy już cie nie spotkam? tranzakcja bezzwrotna,
na duszy utykam, historia przelotna?
i kłopot mam.... ale czuje że wracają cele,
podaj, nie proszę o wiele, podaj i pokaż że to nie tylko czernie i biele,
że ludzie to nie numery i pesele, a my wszyscy osobno, to wolnomyśliciele.