przyzwyczailam sie, ze jezeli czegos bardzo chcemy, nie mamy tego
dopiero potem dostajemy w nieodpowiednim momencie, az za duzo.
czlowiek sie gubi, w koncu jest tylko naiwną istota od ktorej nie nalezy za duzo wymagać.
1700 kilometrow od wszystkiego i wszystkich
potrzebowalam tego bardzo
czuje sie wreszcie lepiej, spokojniej, lżej, swobodniej
zostawiłam wreszcie wszystko i pozbylam sie tylu niepotrzebnych mysli
ale nie lubie strachu ktory zawsze mi towarzyszy, strachu o to, ze nie bede miala do czego i kogo wracac.
ale zaraz...ponad 1000 km od wszystkiego? na 3 lata?
przeciez marzylam o oderwaniu sie na zawsze od tego co sie dzieje, no zrob to...boisz sie? cos Cie tu trzyma?
nie potrafie nie myslec, nie potrafie wytrzymac, jestes za daleko, w r o c, chce Cie znowu chwycić za rączke, tylko pozwol mi na to,
p r o s z e.