Wczoraj wsiadłam na nim na hackamore :) Ale był zdziwiony. Najpierw był święcie przekonany że go puścili luźno na padok :P "wędzidła nie mam... siodła nie mam... jestem wolny!" Ale porobiłam z nim dużo przejść ze stępa do stój, ze stój do stępa, dużo kół, półwolty, ósemki... I chyba zrozumiał że bez wędziła też można pracować ;D
Potem normalnie kłusowałam i galopowałam. Chodził wspaniale. Ale uważam, że hackamore jest dla nas za ostre.
Planuję kupić mu to ogłowie: http://www.equiversum.pl/reitsport-oglowie-bezwedzidlowe-p-87.html
Czytałam, że jest bardzo łagodne, ale konie chętnie na nim współpracują.
Lol ma strasznie zszarpany pysk... Nie wiem czy będziemy kiedykolwiek jeździli na wędzidle. Strasznie się broni przed kontaktem, nigdy nie żuł wędzidła i to ciągłe wyrywanie wodzy łbem... Będzie nam lepiej bez tego żelastwa.
MARZENIA SIĘ SPEŁNIAJĄ!
Kocham tego Kucyka :)