Jak wszędzie, to wszędzie. Hhahaha, Babki vinyl, co?
Mam za sobą cały tydzień roboczy biegania. Jest weekend i spadł deszcz. Popsułeś mi plany Ty, Ty mokry mój Ukochany (brzmi dobrze!) Trudno, będę chora przez te wszystkie kałuże, które porozchlapuję moim beznadziejnym truchtem. Już wygrałam.
Pozabierajcie mi czekoladę, bo takim sposobem to daleko nie zajedziemy!
-Psie, mój psie gdzie Ty zmierzasz. Chodź tu. Pomożesz mi?
Już nie pada śnieg, ciepło dzisiaj i słyszałam gdzieś znacznie radosny śpiew ptaków. Wiosna przyszła. Od jutra zacznę porządki na Twoje przyjście. Wszystko wokół wie, że to wyznacznik mojej, skrytej gdzieś na dnie, czasowej samoobrony przed światem i początek tej samotnej drogi, która prowadzi tylko i wyłącznie do wyobraźni.
Kiedy poznaliśmy się, mówiłam Ci jak denerwuję się na wiosnę, za to słońce i jak kocham za to podbieństwo do jesieni. Rozpocznę od poznania Cię. Już... już niedługo! Urodziny to niespodzianka, nie powtórzą się. Nie możesz wiedzieć co będzie.
W lecie będę po górach chodziła, śmiała się i brała dwa razy więcej rzeczy, coby dla nas obojga starczyło. Świat nie zmiesza mnie. Będę czuła Cię, zdobędziemy szczyt i wypielęgnujemy tę znajomość jak narcyz swoje białe płatki. Sierpniowe, spadające gwiazdy nie spełnią więcej życzeń. Wyczerpane są naszą miłością, cudzą się zajmą. Zalśnią, a ja obejrzę to nasze uczucie silne jak nigdy nic.
Jesienią w parku, gdzie ciemno i szaro, popatrzę na kolory, które przecież mi pokazałeś. Istnieją! Wtedy zrozumiem, że kupić świat cały mogę za to jedno serce. Krople radością będą, oczyszczą niewinnie i zapach mi Twój zostawią. Postawię róże w moim pokoju. Dokładnie 29, bo 30 się urodziłam. Żyć chcesz o jeden dzień mniej niż ja, by nie tęsknić w ten czas, kiedy na swój koniec, prowadzący do jedności naszych dwóch dusz, będziesz czekał. Przypomnę sobie, wypomnę, że ja odejść Ci dzień wcześniej dam z miłości.
Zimą będę robiła dwie herbaty, żebyś mi nie zmarzł przypadkiem. Koc położę jeden, mieściliśmy się przecież tak. Obejrzę pełnię i każdą inną kwartę księżyca, marząc o wycieczce do bliskości niezbadanej.
Potem posprzątam po nas, nabroiliśmy przez ten rok niczym majowy wiatr. Zwiałeś, wywiałeś, powiewem zgubiłeś się. Nie dam się! Wiosennymi porządkami powtórzę mój kalendarz. Już zawsze będzie tak.
Na szczęście nie ma słońca. Pięknie jest.
-Foxie! Do nogi! Czarna koszula Pana na tamten fotel, zaniesiesz?
R U Mine?
-----
15 MAJA 2016
8 MAJA 2016
6 MAJA 2016
14 CZERWCA 2015
15 MARCA 2015
12 LIPCA 2014
1 LIPCA 2014
20 CZERWCA 2014
Wszystkie wpisy