Piąteczek udany w pizdu, niewyspanie max, śniadanie i mycie Marcinowej kuchenki też bardzo spoko. Spotkałam się wreszcie z największym czubkiem w całym wszechświecie, więc wszystko się unormowało.
Niedziela może na mieście, oby! Jakaś odmiana by się przydała, bo już mam dosyć siedzenia na dupsku w domu nad książkami.
Haha, Michail jedzie do NL. Powodzenia, znają już Cie tam. Twoja popularność wygrała! ^^