W najgłębszych czeluściach dysku gadu gadu znalazłam stare zdjęcia Sandry i Inare.
Ale nie pokażę, bo to nieładnie tak dodawać czyjeś zdjęcia bez jego zgody.
Umarł mi żółw. Jest mi przykro trochę, ale ja zamiast płakać, że zdechł mi żółw, płaczę nad tym, co ja robię ze swoim życiem.
Nie mam siły wyjść do psa, a tak bardzo chciałabym się z nim pobawić. To leżę i płaczę jak pierdolona ciota.
Ciągle nic nie robię tylko leżę, śpię. I co? I nic z tym nie robię. Użalam się sama przed sobą.
Muszę się wziąć w garść. Ale nie potrafię.
Ja pierdolę.
Ciekawe, czy problemy z oddechem są objawem psychosomatycznym, czy coś mi się dzieje i uduszę się przez sen.
Zdradziłam właśnie komuś mój największy i najgorszy sekret życia.
I non stop płaczę.