dzisiaj przegięłam. wiem. przepraszam...
jedni mówią, że w końcu trzeba zacząc żyć, a ja mówię, że w końcu doszłam do wniosku, że czas zacząc żyć.
ale do urzeczywistnienia tego planu jeszcze mi daleko...
tak bardzo chciałabym, żeby było dobrze.
kurcze, tak bardzo chcę wiedzieć, że żyję !
daczego to mnie tak boli ? przecież już mi nie zalezy.
a jednak czuję się upokorzona. czuje się jak przedmiot.
co się musi stać, żebym w końcu zaczęła żyć ?
co się musi stac, żebym zrozumiała że warto żyć ?
co się musi stać, żebym się wreszcie mogła szczerze usmiechnąc i powiedziec "nareszcie czuję, że żyję" ?