I po konwencie w Łodzi
lubie to uczucie, kiedy wchodzisz do pomiesczenia i słyszysz tyko brzęczenie maszynek do tatuowania, mimowolnie się usmiechasz
i lbę kiedy idziesz do knajpy, w której czas zatrzymal się jakies 30 lat temu, bo własnie pijesz wódkę z wydziaranymi i poprzekłuwanymi ludxmi, a czujesz się jakbyś się cofnął w czasie, bo wódkę podaje ci pan w kamizelce od garnituru, a przy stoikach siedzi kilku stałych bywalców, którzy również zostali w latach 80
po konwencie spodziewałąm się więcej, nie przewidziałam też,zęęde musiaął wracac w nocy stopem bez rekawiczek, szlaika i czapki
ale mimo wszytko było warto, dla atmosfery, da zmęcznia, dla nowych inspiracji i znajomosci