gdy ostatni etap w życiu jeszcze się na dobre nie skończył, a nowy jeszcze nie zaczął, przychodzi dziwny czas.
wspomnienia dochodzą do głosu i dają o sobie znać tak mocno, jak tylko potrafią.
tamten dzień <powyższe> był dniem występów teatralnych, pizzy na wynos a jednak nie na wynos lecz w kartonie, kradnięcia plastikowych łyżek, spadającego parasola, rycerza emo, koniary, 3 dziwnych bojsów, <nie>celnych strzałów z łuku, no i udawania fanek... artysty którego inicjałów jednak nie zdradzę.
było świetnie!
nie potrafię nie oglądać się za siebie.
czy to dlatego że boję się spojrzeć w przyszłość?