Oto przed nim klęczę
Z tępą żyletką w ręce.
Z oczyma łez pełnymi
I z żyłami podciętymi.
Pełna nienawiści do siebie i świata
Do głębi fałszywa i pusta...
W mrokach mej duszy doszukuje się winy
Mojego potępienia szukam przyczyny.
Z każdym oddechem i uderzeniem serca
Coraz bardziej od życia odleglejsza
Klęcząc we własnej krwi kałuży czekam momentu,
Aż mój Anioł zabierze mnie do piekieł odmętu...
Z zimną lufą pistoletu przy skroni
Czekam aż mój Anioł pociągnie za spust...