photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 5 LIPCA 2011

Żadnych poważnych tematów.

 

Vancouver. Miejscowa drużyna hokejowa przegrywa mecz o Puchar Stanleya. Wybuchają

zamieszki. Fotoreporter, uciekający wraz z kibicami przed szarżą uzbrojonej policji,

zauważa pewną parę i robi jej zdjęcie. Później okazuje się, że to studentka, która

przewróciła  się w szalejącym tłumie i skręciła nogę oraz barman, który osłaniał ją

przed policją i... skutecznie uspokajał.

A ten na pierwszym planie urwał się z Black Ops czy co? xp

 


 

   Idziemy ścieżką przez las. Mężczyzna w sile wieku kroczący na przodzie wskazuje drogę.

Za nim idzie drugi, młodszy, ubrany w białą koszulę wyraźnie odcinającą się od barw

lasu, za tamtymi ja, a za nami dwóch mężczyzn w kombinezonach z naszywkami Towarzystwa

Speologicznego. Obaj dźwigają pokaźne plecaki.
   Idziemy już tak dobre 20 minut. Okolica jest pagórkowata, las raz gęstszy, raz rzadszy.

W końcu drzewa rozstąpują się zupełnie, a my wychodzimy na niewielką polanę. Pośród

porastającej ją roślinności widać walające się gdzieniegdzie fragmenty skał i

pordzewiałe metalowe elementy, zupełnie niepasujące do otoczenia.
   - To tutaj. Redaktorze, plan.
   Człowiek w koszuli, nazwany redaktorem, wyciąga z kieszeni poskładany papier, który

razem z przewodnikiem rozkładają na trawie. Przez kilka chwil się mu przyglądamy. W

końcu przewodnik prostuje się i z wyrazem skupienia na twarzy drepcze przez polanę

wzdłuż i w poprzek, krąży przez moment pośródku. Zatrzymuje się, daje znak ręką. Jeden ze

speologów wyciąga z plecaka saperki i zaczynamy kopać.
   Już kilkadziesiąt centymetrów pod ziemią trafiamy łopatami na beton. Odgarniamy ziemię z

boków, żeby powiększyć naszą "odkrywkę" - i słusznie, bowiem po chwili dogrzebujemy się

do zagłębienia w betonie, w którym jest właz, dość duży i nawet nie aż tak bardzo

przerdzewiały. Po odrzuceniu resztki ziemi Redaktor zakręca ryglem i z pomocą speologa

otwiera pokrywę. Tamten spuszcza na sznurku wgłąb ciemnego otworu jakieś urządzenie,

czekamy, wyciaga je, odczytuje wskazania, z aparatu dobywa się kilka piknięć.
   - Czysto.
   Speolodzy zrzucają przez właz linową drabinkę, zapalają latarki i po kolei znikają w

ciemnym otworze. Czekamy.
   Kilkanaście minut później przez właz wychyla się głowa jednego z nich. Redaktor

przyskakuje do niego jak oparzony.
   - I co?
   - Na ośmiu metrach pomieszczenie niewiadomego przeznaczenia, dosyć duże - wygramolił się

cały na powierzchnię. - Odchodzą dwa korytarze, jeden poziomo, drugi jakieś 20 stopni w

dół i z tego słychać chlupot wody. Głębiej nie schodziliśmy bo ślisko, a ten poziomy częściowo

zawalony.
    W tym czasie z podziemia wychodzi drugi speolog.
    - Redaktorze - mówi - ten zawalony przy podłodze ma przeciąg...

Komentarze

strange dziekuje bardzo za komentarz, dodaję do znajomych:) odpisalam u siebie w komentarzu.
08/07/2011 22:27:10
~iva nieźle ją pociesza :D
06/07/2011 12:02:06