IPrzepraszam...
Znów muszę kurwa przepraszać...
Przepraszam Ciebie...
Kurwa... Przepraszam, że nie panuję nad swoimi emocjami. Przepraszam, że szukam na siłę odrobiny czułości. Przepraszam, bo tak kurwa nie miało być. Przepraszam... Po prostu... Nie chcę już się bać, rozumiesz? Nie chcę tego pierdolonego strachu! Ale to już nie istotne.
Przepraszam Ciebie, mamo...
Kurwa... Przepraszam, że znów się oddaliłam i znów nie masz nade mną władzy. Że znów niszczę swoje młode życie pakując się w same kłopoty. Przepraszam, że znów nie wiesz gdzie i o jakiej porze wychodzę... Że znów palę niezliczone ilości fajek... Że nienawidzę Twojego dziecka... Samej siebie.
Przepraszam Ciebie, Veronica...
Kurwa... Przepraszam, że pewnie jutro znów wypłaczę się z Twoje ramię, bo znów nie wyszło. Przepraszam, że zamiast cieszyć się Twoim szczęściem znów jęczę jak mi jest źle... Powinnam być bardziej przyjaciółką niż cyniczną zdzirą... Powinnam częściej być ot tak dla Ciebie. Powinnam przestać się poddawać po każdej przegranej... I dziękuję, że jesteś.
Przepraszam Ciebie, Iga...
Kurwa... Przepraszam, że znów w ciężkiej chwili napisałam do ciebie po długi milczeniu. Że obarczam Cię swoimi problemami, jakbyś nie miała swoich. I dziękuję Ci za każdy dzień. Każdą akcję... Każde wypite piwo i wylaną łzę... Potrzebuję Cię... Chciałabym, żebyś była obok... I znów mogła mnie opierdolić. Albo odjebać coś razem ze mną... Chcę, żebyś kiedyś wciąż była obok mnie... Żebyśmy obie w końcu były szczęścliwe.... Ale tak szczęśliwe, jak nikt inny. Żeby każdy mógł spojrzec na nas i powiedzieć, że zazdrości nam siły... Kurwa...
Przepraszam Ciebie, siostro...
Kurwa... Przepraszam, że straciłaś mnie... A ja straciłam Ciebie. Przepraszam, że jestem taka, a nie inna... Że się poddaję. Że nie uczę się na Twoich błędach... Że jak idiotka nie szanuję swojego życia. Tęsknię za Tobą... Chciałabym, żebyś była przy mnie... I przestała przeze mnie cierpieć...
http://www.youtube.com/watch?v=0SJPCdafnLo
Wszystko mi się posypało. Na chwilę obecną jestem kompletnie bezsilna i mam dość. Mam dość, że wszyscy mnie ranią, a ja nie potrafię się bronić. Z każdej strony nadlatują pierdolone ciosy, a ja stoję bezbronna... chociaż w sumie teraz bardziej nazwałabym to leżeniem i usilnymi próbami złapania oddechu...
- tak szczerze... możemy udawać, że jest ok. założyć maskę, ale jednak i tak rozpierdala nas od środka... Możemy się uśmiechać i kryć łzy przed samą sobą, ale co to da?!
- wygraną bo nikt cie nie zniszczy. kazdy bedzie myslal ze jestes silna
- az w końcu sama się zniszczysz... Stracisz siebie od ciągłego udawania...
- kazdy sie niszczy mimo wszysztko
- Więc ja się kurwa zniszczę wciąż będą sobą...